Każdy zapewnia, że zbiera na szczytny cel - np. na pokrycie kosztów operacji, rehabilitacji, dla samotnej matki wychowującej pięcioro dzieci. Tymczasem prawda o chorym dziecku albo potrzebującej matce bywa brutalna jak kubeł zimnej wody: "Kiedyś ostatnie pieniądze dodałam panu na leczenie dziecka, po czym widziałam go z tym dzieckiem na zakupach i robił takie zakupy, jakich ja swojemu dziecku nie robię. Może się okazać, że ci zbierający naprawdę dla kogoś wrócą kiedyś z pustymi puszkami". Według policjantów, oprócz identyfikatorów przydałaby się jakakolwiek możliwość weryfikacji kwestujących. Dlatego takie akcje coraz częściej przenoszą się na sale koncertowe. Z drugiej jednak strony są jeszcze ludzie, których trudno zrazić i mimo wszystko nie potrafią obojętnie przejść obok osoby, która wyciąg rękę po datek.