Protesty wyborcze mogą dotyczyć ważności całych wyborów, wyborów w okręgu lub wyboru posła, czy senatora. Jak poinformował w piątek Krzysztof Michałowski z Biura Prasowego SN, jeden z czterech protestów, autorstwa wyborcy z Łodzi, dotyczy ważności wyborów do Sejmu i Senatu. Jeśli SN uzna za zasadne zarzuty zawarte w którymś z protestów złożonych już w odpowiednim terminie, będzie sprawdzał, czy miały one wpływ na wyniki wyborów w danym miejscu. Jeśli oceni, że tak wtedy może zdecydować nawet o nieważności wyborów w tym okręgu i w takim przypadku wybory trzeba by tam powtórzyć. W przypadku, gdy podstawę protestu stanowi zarzut popełnienia przestępstwa przeciwko wyborom albo naruszenia przez Państwową Komisję Wyborczą przepisów ordynacji wyborczej, protest może wnieść każdy wyborca. Do wnoszenia skarg przeciwko ważności wyborów w danym okręgu lub przeciwko wyborowi parlamentarzysty upoważnieni są tylko ci wyborcy, którzy figurowali w spisie wyborczym w danym okręgu. Skargi do SN można wnosić przez tydzień od dnia ogłoszenia wyników wyborów przez PKW w Dzienniku Ustaw (liczy się też data stempla pocztowego). Wyborcy przebywający za granicą mogą skierować skargę do konsula. Autor protestu powinien sformułować zarzuty oraz przedstawić lub wskazać dowody, na których je opiera. Sąd Najwyższy rozpatruje protest w składzie 3 sędziów. Na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz opinii wydanych po rozpatrzeniu protestów, SN rozstrzyga o ważności wyborów oraz o ważności wyboru posła lub senatora, przeciwko któremu wniesiono protest. Rozstrzygnięcie to sąd podejmuje nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów. Po wyborach parlamentarnych w 2005 do SN wpłynęło ponad 70 protestów. Znaczna ich część została złożona przez ludzi, którzy czuli się urażeni błędami, jakie, ich zdaniem, nastąpiły przy przeliczaniu wyników wyborów. Wpływały też protesty związane z listami wyborczymi do Senatu, na których nie zamieszczono obok nazwisk kandydatów nazwy komitetów wyborczych, z których startowały te osoby.