- Aleksander Kwaśniewski, jeżeli to porównać do walki bokserskiej, a coś w tym jest, zadał kilka potężnych ciosów - mówił szef rządu w programie TVN "Teraz My". Potem doprecyzował, że Kwaśniewski lidera PO znokautował. Zdaniem premiera, najpotężniejszym ciosem Kwaśniewskiego było zdemaskowanie "kłamstwa Tuska jeśli chodzi o program prywatyzacji szpitali". - To jest program groźny dla społeczeństwa, zmieniający charakter społeczeństwa i dlatego, że to pokazuje kłamstwo, które jest u podstaw wszystkiego co mówi Donald Tusk. Donald Tusk w tej kampanii wyborczej to jedno wielkie kłamstwo - uważa J. Kaczyński. - Zostało ono mocno przygwożdżone - dodał. Drugi cios to - w ocenie premiera - pytanie byłego prezydenta do Tuska o system podatkowy w Irlandii. - Zwolennik podatku liniowego, ciągle odwołujący się do Irlandii nie wie lub nie chce powiedzieć, bo tam są podatki wyższe niż dzisiaj w Polsce - dodał szef rządu. Prowadzący program przedstawili wyniki sondażu SMG/KRC przeprowadzonego w poniedziałek wieczorem dla programu "Teraz My" TVN i "Faktów" radia RMF FM, z którego wynika, że zdaniem 45 proc. badanych, debatę wygrał Donald Tusk, zaś w opinii 30 proc. respondentów zwyciężył były prezydent. 15,6 proc. respondentów uznało, że pojedynek zakończył się remisem, a 9,2 proc. nie potrafiło wskazać zwycięzcy. 29,2 proc. ankietowanych uważa, że lider PO wygrał debatę "zdecydowanie", a według 15,9 proc. "raczej" on jest zwycięzcą tego pojedynku. Na "zdecydowane" zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego wskazało 14,6 procent ankietowanych, a 15,5 proc. uznało, że debatę "raczej" wygrał były prezydent. Sondaż przeprowadzono na reprezentatywnej grupie 700 Polaków. - To jest takie ogólne wrażenie - ocenił J. Kaczyński. Jak dodał, w takim "ślizganiu się" Tusk jest bardzo dobry, dobry w tym jest także były prezydent. - Sądzę, że obok tych wpadek Tuska ważne jest jeszcze to, że to był spór w rodzinie mimo wszystko i był tak naprawdę jeden wróg, czyli PiS - oświadczył premier. Jak podkreślił, w Polsce nie ma takiego podziału, jak mówił Tusk, na PO i PiS, ale na PO i LiD oraz PiS. - To jest prawdziwy podział i każdy uważny obserwator musiał to zauważyć - podkreślił szef rządu. Proszony o komentarz do tego, że nie padła podczas debaty jednoznaczna deklaracja o ewentualnej koalicji po wyborach PO-LiD premier zaznaczył, że "ani jeden z panów nie powiedział wyraźnie: "nie będzie koalicji z drugą stroną". A tylko takie oświadczenie miałoby jakieś znaczenie. Panowie w gruncie rzeczy są dogadani, a w tej chwili ze powodów wyborczych muszą się spierać - oświadczył premier. Pytany, dlaczego on zawiązał koalicję z Samoobroną, kiedy wcześniej deklarował, że tego nie zrobi powiedział, że " kiedy to mówił, to może przysiąc na każdą świętość, że był absolutnie pewien, że mówi prawdę". Jak tłumaczył, spowodowały to takie zdarzenia jak: odmowa koalicji przez PO, odmowa samorozwiązania Sejmu, zapowiedź PO, że jej celem jest zniszczenie PiS-u oraz niemożność funkcjonowania rządu mniejszościowego. W ocenie J. Kaczyńskiego, "to była jedyna rzecz możliwa do zrobienia", a w czasie tej koalicji mimo wszystko zostało uchwalonych bardzo wiele pożytecznych ustaw i wiele dobrych rzeczy dla naszego kraju. Jak podkreślił, gdyby PO była bardziej propaństwowa, to by do tego nie doszło. Premier powiedział, że koalicja z Samoobroną była konieczna, bo PiS chciał zlikwidować WSI, powołać CBA, dokonać wielkich zmian społecznych, rozpocząć reformę w MSWiA, modernizację policji i zmienić politykę zagraniczną. - I wszystko to nam się udało zrobić - ocenił J. Kaczyński. Jak tłumaczył, PiS tworząc koalicję z Samoobroną skorzystał "z bardzo trudnej okazji", ale z programu PiS bardzo poważna część została dzięki temu wprowadzona w życie.