Jak ocenił b. prezydent w rozmowie z PAP, dobrze się stało, że Tusk wreszcie ogłosił decyzję w sprawie kandydowania. - Dobrze, że ta decyzja jest, bo to za długo trwało. Żyliśmy - prawie od poprzednich wyborów - w takiej atmosferze nieustającej kampanii i dobrze, że przynajmniej na początku nowego roku wiemy, że premier tak zdecydował - zaznaczył Kwaśniewski. - Szanuję tę decyzję, rozumiem, że premier chce się skupić na pracy rządowej - dodał b. prezydent. Zdaniem Kwaśniewskiego, po rezygnacji Tuska, PO czeka teraz "potężna batalia" o to, kto ostatecznie wystartuje w tegorocznych wyborach. - Pozycja Tuska w PO jest niekwestionowana, więc takiego "pierwszego rezerwowego" nie ma. Jestem przekonany, że - może nie tak publicznie, albo bardzo publicznie - to się okaże w ciągu najbliższych dni - będziemy obserwować różne przymiarki, dyskusje, w każdym razie wyścig prezydencki nabiera rumieńców - ocenił Kwaśniewski. - O ile jeszcze rok temu wszystko wydawało się jasne, to dzisiaj nic się nie wydaje jasne, bo nie wiemy, kogo wystawi PO. Szanse urzędującego prezydenta są takie, jak sondaże pokazują; są kandydaci, którzy mogą rzeczywiście sprawić niespodziankę - uważa b. prezydent. W jego opinii, Platforma - jeśli chce wygrać wybory prezydenckie - musi wystawić polityka "z pierwszej linii". Pytani o to w czwartek przez dziennikarzy liderzy PO, m.in. szef klubu Grzegorz Schetyna, wymieniali nazwiska: marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. - Komorowski i Sikorski są to osoby rozpoznawalne, znane na arenie politycznej od lat, ale też trzeba jasno powiedzieć, że nie mają takiej siły, jaką dysponuje Donald Tusk - podkreślił Kwaśniewski. Były prezydent nie wyklucza, że rezygnacja Tuska może otworzyć nowe możliwości dla pozostałych kandydatów, również dla kandydata SLD Jerzego Szmajdzińskiego. "To jest trochę jak w sporcie: wypadnięcie takiego murowanego faworyta powoduje, że stawka się wyrównuje i szanse na zwycięstwo zyskują ci, którzy nawet o tym nie myśleli. Taka jest logika każdego wyścigu, także prezydenckiego" - uważa Kwaśniewski. B. prezydent zastrzegł jednak, że fakt, iż obecny premier nie będzie kandydatem PO, nie oznacza automatycznie, że jego elektorat poprze Szmajdzińskiego. "Dziś elektorat lewicy trzeba przede wszystkim pozyskiwać, tutaj takich łatwych przepływów nie będzie. Myślę, że rezygnacja Tuska część z tych ludzi przywróci na lewicę, ale nie przesadzałbym w jakichś nadmiernych oczekiwaniach" - zaznaczył Kwaśniewski.