Gdzie zaczęła się korozja dawnego systemu? W specjalnym dodatku przygotowanym na 30-lecie wydarzeń w Berlinie, francuski "L’Express" przypomina, że jeszcze zanim upadł mur, żelazna kurtyna zadrżała właśnie w Polsce. Dzięki "Solidarności". "Transformacja z reżimu komunistycznego dokonała się w sposób łagodny" - mówi Kwaśniewski. "A to wcale nie było takie oczywiste. Dlatego, że Polacy byli dotychczas specjalistami od zrywów, które się nie udawały, a nie od pokojowych przemian" - przekonuje. O końcu lat 80. były prezydent mówi tak: "Wiedzieliśmy, że system ledwie dyszy, że nie ma żadnej przyszłości. Tak myśleli i Wojciech Jaruzelski, i Mieczysław Rakowski. Nie potrzebowaliśmy zmian kosmetycznych, ale głębokiej ewolucji. Dlatego, że dramatyczne doświadczenia ze stanu wojennego, tysiące uwięzionych ludzi, były ciągle w pamięci". "Kaczyński chce napisać historię na nowo" Zdaniem Kwaśniewskiego opozycja, którą uosabiała "Solidarność", zrozumiała, że kompromis z ówczesną władzą wcale nie był kapitulacją. "Kościół katolicki, niesiony pontyfikatem Jana Pawła II, też do tego namawiał" - mówi w rozmowie z "L'Express". Nikt jednak nie spodziewał się, że transformacja demokratyczna odbędzie się tak szybko. Za to, że 30 lat później ta rocznica nie jest obchodzona w sposób bardziej widoczny, Aleksander Kwaśniewski obwinia Jarosława Kaczyńskiego. "Jego zdaniem ‘Okrągły stół’ był w rzeczywistości spiskiem komunistycznym, który uniemożliwił konieczną w kraju rewolucję. Paradoks polega na tym, że obaj z bratem brali udział w obradach, a Lech uczestniczył nawet w niektórych tajnych negocjacjach. Wiem, o czym mówię, bo sam tam byłem! Kaczyński wie, że nie było żadnego spisku, ale chce napisać historię na nowo - żeby to oni razem z bratem byli jedynymi bohaterami współczesnej Polski" - mówi. Były prezydent uderza też w węgierskiego premiera Viktora Orbana, któremu zarzuca cynizm. "Znam go dobrze. Na początku lat 90. był najbardziej liberalnym i najbardziej antyrosyjskim politykiem w Europie. Dzisiaj jest na odwrót" - uważa. Kwaśniewski widzi jednak duże różnice między Polską a Węgrami. Jak twierdzi, z jednej strony u nas władza znacznie bardziej kieruje się ideologią, z drugiej - "społeczeństwo obywatelskie ma solidne podstawy i nie pójdzie tą samą drogą". "Polaryzacja społeczeństwa może trwać całe dekady" Kwaśniewski "ubolewa" również, że "nie ma prawdziwej, krytycznej debaty na temat polskiej historii", a obecna władza prowadzi politykę historyczną, która "pokazuje jedynie chwalebne karty". "Obawiam się, że polaryzacja polskiego społeczeństwa jest tak głęboka, że może trwać całe dekady" - przekonuje Kwaśniewski. "W 1989 roku, niektóre instytucje, takie jak Kościół z Janem Pawłem II, albo nasi zagraniczni partnerzy - Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja - pomagali nam budować mosty między ówczesną władzą a opozycją. Niebagatelną rolę odgrywali również intelektualiści urodzeni jeszcze przez wojną, choćby Andrzej Wajda. Tego pokolenia już prawie nie ma, a Kościół stanął po stronie jednej partii - tej, która jest u władzy. Dzisiaj byłoby znacznie trudniej zorganizować "Okrągły stół" niż 30 lat temu" - kończy Kwaśniewski. RP