- Muszą stworzyć taki tworzyli system przekazywania informacji na tyle bliski i praktyczny, żeby to działało - dodaje były prezydent. Konrad Piasecki: W Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka, były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dzień dobry. Aleksander Kwaśniewski: Dzień dobry. Panie prezydencie, czy któraś ze stron dzisiejszego koabitacyjnego sporu poprosiła pana o pomoc i radę? Rozmawiamy. Ja mam kontakty i z panem premierem i prezydentem, ale o radę nie proszono. Bo Leszek Miller jak donosi dzisiejszy "Dziennik" spotkał się wczoraj z Donaldem Tuskiem: "Dzieliłem się swoimi doświadczeniami w kontaktach z prezydentem". Tak mówi Miller. Skoro Miller radzi to koabitacja będzie szorstka. Gdybym był Tuskiem, to bym się zastanowił jaki był finał działalności premiera Millera. Po drugie, z tego co wiem, premier Tusk, chce być prezydentem, więc niech się zastanowi. Za trzy lata może się znaleźć w nowej sytuacji i wtedy wszystko, co dzisiaj pan premier powie, może być użyte przeciwko niemu. Koabitacja jest obowiązkiem mądrych polityków. Jest zapisana w konstytucji, jest możliwa i każda mądra rada jest tutaj do rzeczy, a każda głupia rada powinna być odrzucona. Michał Kobosko: Każdy prezydent ma tendencje do tego, żeby się rozpychać - mówi Leszek Miller. Kto pana zdaniem teraz rozpycha się mocniej? Prezydent Kaczyński, czy premier Tusk? To nieprawda. Prezydent ma bardzo precyzyjnie określone swoje prerogatywy, które są o tyle trudne w wyegzekwowaniu dlatego, że nie dysponuje aparatem. Rząd ma tysiące ludzi, ma ministerstwa. Ekipa rządowa to jest kilkanaście osób. Prezydent jest właściwie samotnie, jednoosobowo odpowiedzialny za wszystkie sprawy. On się nie tyle rozpycha - bronię prezydentów nie dlatego, że mamy związek zawodowy prezydentów, bo jeszcze nie - ale czuję prezydencką solidarność. Prezydent musi wypełniać swoje obowiązki, nie może reprezentować państwa polskiego jako głowa państwa - co jest zapisane w konstytucji, nie mając informacji ze strony rządu. Konrad Piasecki: To jaką dobrą radę dałby pan dzisiaj prezydentowi Kaczyńskiemu, żeby ta koabitacja jako tako się udała. Prezydentowi Kaczyńskiemu - szczególnie, że znają się z Donaldem Tuskiem bardzo dobrze - żeby stworzyli system przekazywania informacji na tyle bliski i praktyczny, żeby to działało i żeby któregoś dnia poszli na kolację i jasno sobie powiedzieli, czy kandydują w wyborach prezydenckich, czy nie. A jak powiedzą sobie, że obaj kandydują, bo pewnie tak będzie? To oznacza, że rok 2010 mamy stracony, wtedy zaczyna się kampania i tyle tego. Natomiast do roku 2010 mamy ponad dwa lata, które są do wykorzystania i taka dżentelmeńska umowa dwóch polityków, znanych publiczności, znana opinii miałaby sens. Pan przeżywał koabitację w dwóch rolach. Raz jako lider rządzącej koalicji za prezydentury Wałęsy, potem jako prezydent. Która z tych ról jest bardziej niewdzięczna? Pamiętajmy, że z prezydentem Wałęsą pracowaliśmy według innej konstytucji? Lepszej dla prezydenta. W 1997 roku była nowa konstytucja, która jest naprawdę dobra, trzeba powiedzieć, że tutaj niczego bym nie zmieniał? Zwłaszcza, że to pan ją pisał. Nie tylko. Czy pan sobie wyobraża, że minister zaproszony przez prezydenta, nie powinien się spóźniać na spotkanie, albo nie powinien odmawiać? Nie wyobrażam sobie. Ja też sobie nie wyobrażam. To są absurdalne historie wynikające może z takiego etapu docierania się. Konstytucja jest dobra, potrzebna jest dobra wola a koabitacja będzie niewątpliwie trudna, dlatego, że merytorycznie ewidentnie mamy do czynienia z innymi poglądami. Jeżeli dziś łyszę, że minister Sikorski, czy premier Tusk mówi w wywiadzie dla "Le Monde", że Polska nie ma nic przeciwko gazociągowi bałtyckiemu, a to był jeden z elementów polityki prezydenta Kaczyńskiego i premiera Marcinkiewicza i Kaczyńskiego wcześniej, to są takie zwroty, które wymagają istotnej konsultacji na szczytach władzy. Bez tego będzie kakofonia, będziemy mówili dwoma głosami które będzie łatwo wykorzystać przeciwko nam. Michał Kobosko: Może Donald Tusk popełnił błąd obsadzając Radka Sikorskiego w roli szefa MSZ? Znam Radka Sikorskiego. Uważam, że jest profesjonalnie bardzo dobrze przygotowany. Michał Kobosko: Ale działa jak płachta na byka na prezydenta. Konrad Piasecki: I prezydent Kaczyński uważa zupełnie co innego. Nie ma takich decyzji kadrowych, które by nie wywoływały jakichś emocji. Natomiast moim zdaniem, Radkowi trzeba dać szansę. Jest to człowiek kompetentny. Ważniejsze jest to, że ta polityka powinna być uzgodniona. Nie wiem, czy w ramach Rady Gabinetowej, którą prezydent może zwołać, czy takich bezpośrednich konsultacji z premierem. Natomiast nie może być tak, że z Polski wychodzą sprzeczne sygnały. Tak z Rosją - nie z Rosją. Tak dla gazociągu - nie dla gazociągu. Tak dla Karty Podstawowej - nie dla Karty Podstawowej. Tak dla współpracy z Unią Europejską - nie dla współpracy z Unią Europejską. To będzie niewątpliwie kłopotem, ale to jest do załatwienia. Moim zdaniem ta wspólna polityka zagraniczna powinna być w tej chwili tematem numer jeden i wierzę, że premier, prezydent i to otoczenie są w stanie to zrobić. Michał Kobosko: Znajdą kompromis skoro mają zupełnie przeciwstawne opinie? Ale przynajmniej zarysować różnice zdań. Żebyśmy wiedzieli w co gramy. Żebyśmy wiedzieli, że prezydent mówi, "Dobrze. To jest domena rządu. Ja ją szanuję, ale jestem krytyczny wobec niej. Jeżeli wam się noga powinie, to nie oczekujcie ode mnie usprawiedliwienia. Będę bił po łapach i mówił wtedy, że to ja miałem rację". Konrad Piasecki: Pan mówi "obie strony czasami do mnie dzwonią". Czy to znaczy, że Lech Kaczyński dzwoni do Aleksandra Kwaśniewskiego czasami po radę? Nikt nie dzwoni. Mamy kontakty. Miałem okazję spotykać się z panem prezydentem Kaczyńskim. Ostatnio? Ostatnio nie, ale wcześniej tak. Z premierem Tuskiem - składałem mu gratulacje po wyborach. Byliśmy w końcu uczestnikami jednej debaty. Kontakty są. Nie są intensywne, dlatego, że tutaj można radzić co najwyżej, a życie biegnie w innym nurcie. Życie biegnie tam, gdzie są decyzje, gdzie jest władza. Opuściły już pana powyborcze wyrzuty sumienia? Mam poczucie odpowiedzialności za to wszystko, co dzieje się w Polsce, w szerokim znaczeniu. I na lewicy. To są nie tyle wyrzuty sumienia. Duga droga przed nami, długi marsz. Myślę, że lewica w Polsce musi wrócić do swojej pozycji. Oczywiście z młodą generacją. Ze smutkiem się pan zadumał teraz. Bo zdaję sobie sprawę, z tego, jaki to będzie trudny marsz. Wczoraj miałem okazję długo rozmawiać ze Sławomirem Sierakowskim, czyli ze środowiskiem młodej krytyki, młodej lewicy. Są młodzi ludzie na lewicy i to jest wielki atut. To jest wielki potencjał, a jak to będzie wykorzystane zobaczymy. Ja nie aspiruję do żadnych ról politycznych, natomiast jako starszy pan i doradca chętnie będę pomagał. Michał Kobosko: Właśnie to pan miał być tym zbawcą, tym wybawicielem lewicy. Miał pan być kandydatem na premiera itd.. Tak, ale to były naiwne i całkowicie błędne? Nie z mojej. Przecież to nie były kalkulacje moje, ani żadne moje plany. To były kalkulacje jakichś tam sztabów wyborczych, PR-owców, czyli tych spin doktorów. Moim zdaniem całkowicie nie trafione, dlatego że te wybory przyspieszone były innymi wyborami, one były rzeczywiście plebiscytem i one były głównie wyborami za albo przeciwko Kaczyńskim. Po drugie lewica wymaga czasu i wymaga ciężkiej pracy u podstaw, żeby wykrystalizować program, żeby ten program stał się alternatywny, czytelny, akceptowalny szczególnie przez młode pokolenia. I tu starsi działacze jak ja, jak Miller, jak Oleksy, jak Janik i tak dalej, my musimy odegrać rolę doradców, dlatego że myśmy za dużo przeszli i za dużo można że tak powiem dyskutować z nami o historii, żeby dyskutować również skutecznie o przyszłości. Deklaracja, że pan daje sobie spokój z polską polityką wciąż aktualna? Tak. No wie pan, jeżeli ktoś nie uzna tego wywiadu znowu za wytrącanie się w polską politykę. Czyli cały czas będą wywiady, wykłady, lobbing, artykuły w prasie, że to co najlepiej wyszło Aleksandrowi i Jolancie Kwaśniewskim to małżeństwo? Sielankowy obraz. Gratuluję oczywiście doskonałego małżeństwa. Proszę pana 30 lat się znamy, 28 lat jesteśmy małżeństwem. Ja naprawdę życzę każdemu, żeby miał takie szczęście, bo to wymaga pewnego wysiłku, ale to jest wspaniałe. Także niech pan sobie z tego nie żartuje, bo pan jest młodym człowiekiem i pan jeszcze nie wie co to znaczy być 30 lat w związku. Mam już 14 lat za sobą, więc też nie jest źle. To proszę ciągnąć dalej, ciągnąć dalej. Pana współpracownicy mówili kiedyś, że po wyborach pan wróci do ambicji międzynarodowych Rada Europy, NATO, ONZ. Coś z tego jest aktualne? Wie pan formalne stanowiska w strukturach europejskich czy światowych one się zdarzają, bo to wynika z jakiś tam procedur. Natomiast ja jestem niezwykle aktywny zagranicznie. Za chwilę jadę do Wilna na spotkanie takiej grupy doradczej, analitycznej w sprawie Białorusi. Jestem członkiem Rady Atlantyckie z siedzibą w Waszyngtonie, gdzie mówimy o przyszłości całego świata. Jestem szefem Rady Nadzorczej Instytutu Polityki Strategicznej na Ukrainie w Kijowie. Wykładam na Georgetown University. Trochę pan też lobbuje. Tak jest. Jestem związany w Radzie Nadzorczej firmy Appco, czyli takiej lobbującej firmy amerykańskiej, ale bardzo poważnej, bo tam bardzo wielu polityków również ma miejsce, która pomaga w nawiązywaniu kontaktów i tak dalej i tak dalej. Krótko mówiąc nie narzekam na brak zajęć i myślę, że nawet odnajduję radość w tym. To znaczy wie pan polityka jest niezwykle wciągająca, ona jest trochę narkotyczna mówiąc krótko i to każdy się o tym przekonuje. W związku z tym znalezienie dystansu do polityki, tej bieżącej, bezpośredniego wpływania na decyzję nie jest łatwa, ale wydaje mi się, że już po tych dwóch latach, za chwalę będą dokładnie dwa lata, jestem coraz bliżej znalezienia takiej wewnętrznej równowagi żeby na politykę patrzeć z należytym dystansem. Cieszyć się z tego co się udaje moim następcom, krytykować za to co się im nie udaje, a jednocześnie robić coś innego. Michał Kobosko: A co się udaje pana następcom, bo pan wyjeżdża, a na lewicy nie ma lidera. Ale rodzi się, rodzi się. Ja uważam, że ciekawymi postaciami są zarówno Wojciech Olejniczak jak i Grzegorz Napieralski. To jest pokolenie trzydziestolatków. Uważam że niezwykle? Konrad Piasecki: Ale mówiliśmy już o kampanii 2010, kto w niej wystartuje pana zdaniem? Jako kandydat lewicy, kto powinien wystartować? Na prezydenta nie wiem. Ja bym tego dzisiaj nie rozstrzygał. Tym bardziej, że nie wydaje mi się żeby to była batalia, w której lewica może już wygrać. Czyli Tusk albo Kaczyński ją wygrają? Nie wiem, czy Tusk, czy Kaczyński. Tusk ma przed sobą najtrudniejsze zadanie. On musi być dobrym premierem, żeby być skutecznym kandydatem na prezydenta. Olejniczak za młody, Cimoszewicz boleśnie doświadczony czyli co Borowski? Może, nie wiem. Wie pan nie chce mi się nawet o tym myśleć. To jest bez większego dzisiaj znaczenia. Natomiast znaczenie ma to, że istnieje środowisko lewicy, że zaczyna budować się grono lewicy wśród dwudziestolatków, że na uniwersytetach jest renesans myśli lewicowej. Czytają, myślą, dyskutują. Ja sądzę, że po tej eksplozji lewicy także w gronie młodych ludzi, która miała miejsce 10 lat temu pora przychodzi na lewicę. I to zaowocuje, nie dzisiaj, ale zaowocuje za kilka lat. Panie prezydencie to tak na koniec podsumowując jeszcze tą kampanię wyborczą, co się tak naprawdę w tym Szczecinie stało, bo to jest cały czas największa zagadka tej kampanii? Ale proszę pana już o tym mówiłem i nie będę do tego wracał. Michał Kobosko: Wie pan do tego są dorabiane pewne teorie dotyczące wręcz walk frakcyjnych na lewicy. Do tego zdarzenia w Szczecinie. No już niczego nie dorabiajcie. Naprawdę nie ma o czym gadać. Zdarzyło się i tylko mogę że tak powiem żałować, że się zdarzyło. Konrad Piasecki: Ale filipiński wirus to nie był? Był. Proszę pana ja kilka miesięcy i podejrzewam, że jeszcze do tej pory walczę z konsekwencjami tej dolegliwości, żeby już nie robić żartów z nazwy choroba filipińska. Ale słuchajcie, to nie ma żadnego znaczenia jeżeli to był epizod, który oczywiście nie pomógł tej kampanii, ale na pewno? Niektórzy mówią, że był momentem zwrotnym tej kampanii. Nie. W najmniejszym stopniu. Bo PiS chciał się polaryzować z SLD i LiD-em, a okazało się, że tak naprawdę musi walczyć z Platformą po tym co tam się stało. Nie. Moim zdaniem to są całkowicie błędne oceny. Ta polaryzacja była od samego początku. Zresztą chęć Platformy do doprowadzenia do przyspieszonych wyborów świadczyła o tym , że oni są do tej polaryzacji sceny bardzo przygotowani i byli. I to im trzeba im oddać? Czyli ten Szczecin to filipiński wirus plus coś jeszcze? Ale wie pan ja już o tym mówiłem. Nie wracajmy do tematów, które niczego już do dyskusji nie wniosą. Jeżeli pan chce to kontynuować to raczej na płaszczyźnie medycznej a nie politycznej. To nie będę już kontynuował, bo czas nas goni. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski? Michał Kobosko: Życząc zdrowia? Nie, nie już dziękuję bardzo. Znakomicie czuję się i życzę wszystkim państwu wszystkiego dobrego? Proszę wyganiać filipińskie wirusy. Nie, nie. Uważajcie jak będziecie jeździć w kraje tropikalne. Konrad Piasecki: Uważamy. Dziękujemy bardzo. Michał Kobosko: Dziękujemy.