Do spotkania doszło z inicjatywy premiera, a powodem była wypowiedź Kwaśniewskiego, który pod koniec marca w TVN24 powiedział, że ma poczucie, iż jest "podsłuchiwany przez IV RP". spotkał się w poniedziałek także z b. premierem Leszkiem Millerem. Powodem była opinia - o której napisał tygodnik "Wprost" - iż informację o podsłuchach Kwaśniewski dostał od służb, które go podsłuchują. - Premier oświadczył, że według jego wiedzy taka praktyka była stosowana i była właściwa w III RP. W tej chwili po zbadaniu, także przeze mnie, wyklucza taką możliwość, aby pan Aleksander Kwaśniewski był podsłuchiwany przez państwowe instytucje - powiedział . Wassermann relacjonował, że - po tym jak stwierdził, że uspokoiły go te informacje - zaznaczył jednak, że podsłuchy są możliwe. Minister przyznał, że rzeczywiście postęp techniki powoduje, że istnieje możliwość podsłuchiwania nie przez organa ścigania. Kwaśniewski przyjechał na poniedziałkowe spotkanie bez żadnych dowodów na rzekome podsłuchiwanie. Jak powiedział dziennikarzom, rozmawiał jedynie o przesłankach. - Nie były to przesłanki, które mogłyby zmienić stanowisko pana premiera J. Kaczyńskiego, że te obawy były nieuzasadnione - mówił Wassermann. Dodał, że przesłanki te nie dają powodów do niepokoju. Koordynator służb zaprzeczył również, jakoby Kwaśniewski był podsłuchiwany przy okazji rozmów ze swoimi współpracownikami. Według "Wprost" śledczy dysponują nagraniem jego rozmowy telefonicznej ze znajomym, który jest legalnie podsłuchiwany. Wassermann zastrzegł jednak, że mówi o "sferze odpowiedzialności w ramach swoich kompetencji". Dodał również, że współpracownicy b. prezydenta - jeżeli są podejrzani w śledztwach - to mogą być podsłuchiwani przez instytucje nie podlegające jego kontroli, np. policję. Na pytanie, jakie muszą zajść przesłanki, by b. politycy byli podsłuchiwani Wassermann powiedział, że musiałoby istnieć uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Jak dodał, uzasadnienie musiałoby być na tyle poważne, że trzeba byłoby przedstawić zarzuty.