) w Mielcu (Podkarpackie). Jak poinformował zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu Janusz Wiśniewski, konfrontacja odbyła się w Warszawie, ale prowadził ją prokurator z tarnobrzeskiej prokuratury, która od ponad pięciu lat zajmuje się sprawą LFO. - Konfrontację przenieśliśmy do Warszawy, aby przyspieszyć jej wykonanie i ją usprawnić. Świadkowie mają liczne obowiązki i przeprowadzanie konfrontacji w Tarnobrzegu mogłoby, ze względu na ich ograniczony czas, być poważnie utrudnione - wyjaśnił Wiśniewski. Po zakończeniu konfrontacji b. prezydent nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy. Łapiński powiedział natomiast, że "konfrontacja przebiegła spokojnie, każdy pozostał przy swoim słowie". Były minister zdrowia dodał, że dotyczyła spotkania ze stycznia 2002 r. w sprawie LFO. - Różnica między nami polega na tym, że pan prezydent traktuje moje zeznania jako niewiarygodne i mnie jako osobę niewiarygodną. Mogę powiedzieć jedno: pan prezydent skłamał w sprawie swojego wyższego wykształcenia i robi to do tej pory - oświadczył Łapiński. Jak się dowiedziała PAP ze źródeł zbliżonych do prokuratury, konfrontacja dotyczyła przede wszystkim kilku spotkań, podczas których miały być wywierane naciski ze strony osób z otoczenia byłego prezydenta, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom. O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 roku Łapiński. Według niego, w spotkaniach tych miał wziąć udział m.in. Marek Ungier - b. szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Marek Wagner - były szef kancelarii premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - były szef Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent. Prokuratura w lipcu przesłuchała już w charakterze świadka byłego prezydenta. Po przesłuchaniu Kwaśniewski powiedział wówczas dziennikarzom, że "wiedzę o sprawie LFO czerpał w zasadzie z gazet". Zaznaczył też, że - jego zdaniem - zeznania byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego nie zasługują na wiarygodność. Lipcowe przesłuchanie Kwaśniewskiego poprzedziły konfrontacje w prokuraturze między Łapińskim a Ungierem, Siemiątkowskim, Wagnerem oraz europosłem , a wcześniej szefem prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Markiem Siwcem, byłym dyrektorem gabinetu politycznego ministra Łapińskiego - Waldemarem Deszczyńskim i byłym wiceministrem zdrowia, byłym szefem Narodowego Funduszu Zdrowia - Aleksandrem Naumanem. W sprawie dotyczącej LFO trwa jeszcze jedno śledztwo (przedłużone do 22 maja) - dotyczące głównego podejrzanego, Zygmunta N., przebywającego obecnie w Wielkiej Brytanii. Prokuratura chce mu postawić zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jednak N. nie stawiał się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach. W styczniu 2005 r. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał - na wniosek prokuratury - Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) Zygmunta N. Pod koniec listopada sąd magistracki w Londynie rozpatrujący wniosek o przekazanie Polsce Zygmunta N. uznał, iż jego stan zdrowia jest na tyle dobry, że może on odpowiedzieć na postawione mu zarzuty przed sądem w Polsce. Tym samym sąd odrzucił argumenty obrony, według której przekazanie Polsce N. na mocy ENA w obecnym stanie zdrowia byłoby wobec niego nieuzasadnione i nadmiernie surowe, a jej skutkiem mogłoby być pogorszenie stanu zdrowia N. Obrona zapowiedziała odwołanie się do sądu wyższej instancji. Podejrzanym w sprawie LFO jest także znajomy b. prezydenta, Włodzimierz W. Jemu postawiono m.in. zarzut pomocy głównemu podejrzanemu w tej aferze Zygmuntowi N. w przywłaszczeniu mienia spółki LFO - na łączną kwotę blisko 8 mln zł. Kolejną podejrzaną osobą jest była podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, a obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej, Halina W.-T. Prokuratura postawiła jej zarzut niedopełnienia obowiązków, w wyniku czego Skarb Państwa stracił blisko 61 mln zł. W sprawie LFO oskarżony jest Wiesław Kaczmarek. 2 października przed warszawskim sądem zaczął jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju ub. roku o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Grozi mu do 5 lat więzienia. Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.