- To, że jestem podsłuchiwany, to jestem nawet gotów założyć się, że tak - powiedział Kwaśniewski w poniedziałek w TVN24. Dopytywany, kto go podsłuchuje odparł, że "IV RP". Na pytanie kto konkretnie odpowiedział: "nie wiem". - Brniemy w stronę paranoicznego społeczeństwa. Spotykam teraz coraz więcej ludzi, którzy zaczynają przez telefon mówić, jak za czasów PRL: "przez telefon o tym nie pogadamy; dlaczego, co się stało?" no bo wiesz, ja nie wiem czy mnie nie podsłuchują..." - mówił . Według niego, "wszystko co w tej chwili się dzieje, to jest jakiś paranoiczny moment polskiej historii, gdzie rozmowy prywatne, rozmowy przy winie, czy wódce zaczynają być materiałem dowodowym, a podsłuchy zaczynają być uważane wręcz za prawdę ewangeliczną". Według poniedziałkowej "Rzeczpospolitej", niewykluczone, iż ochroniarze Gudzowatego nagrali nie tylko , ale także Kwaśniewskiego. "Swoich rozmów absolutnie nie potwierdzam. Uważam, że ich nie było" - powiedział b. prezydent. Zaprzeczył też, że wyszedł z inicjatywą spotkania z Gudzowatym i że miało ono dotyczyć domniemanej łapówki - 3 mln dolarów - dla syna , do wręczenia której mieli namawiać Gudzowatego dwaj ludzie związani z lewicą. "Rz" napisała w poniedziałek, że współpracownicy Gudzowatego zeznali, iż w sprawie łapówki Kwaśniewski spotkał się z biznesmenem, który podczas rozmowy miał być rzekomo namawiany, żeby "dał spokój i nie nagłaśniał sprawy". - Tu zdecydowanie zaprzeczam. Ani takiej rozmowy nie było, ani takiej inicjatywy - powiedział Kwaśniewski. przychodzi do prezydenta RP nafaszerowany techniką podsłuchową, to jest jak scenariusz do filmu" - powiedział b. prezydent.