Prezydent powiedział, że o sprawie Lwa Rywina usłyszał od Adama Michnika w drugiej połowie sierpnia. Sugerował wówczas Michnikowi, że prokuratura powinna się zająć tą sprawą. - Uważałem, że najlepszą byłaby droga prawna i jak widać miałem rację - mówił. - Na pewno nauka, jaka płynie z całej sprawy, gdy chodzi o urzędników państwowych, wszystko jedno jakiego szczebla, jest prosta: trzeba zawiadamiać właściwe organy państwa niezwłocznie, bez żadnej próby własnej analizy, oceniania". Kwaśniewski ma nadzieję, iż sprawa Rywina będzie wyjaśniona zarówno przez prokuraturę, jak i komisję śledczą. - Wierzę, że Polska demokracja z tej niewątpliwie trudnej opresji wyjdzie wzmocniona i uważam, że powinniśmy wnikliwie obserwować to, co się dzieje i nie komentować, nie dodawać nowych wątków, elementów, plotek ? mówił. - Dajmy tym instytucjom, które w demokratycznym państwie są powołane do właściwych działań, pracować. Jak każdy z nas będzie chciał być sędzią, prokuratorem w jednej osobie (...), to się pogubimy - powiedział prezydent. Jego zdaniem, szczególnie politycy z pierwszych stron gazet powinni unikać komentarzy, "dlatego że w ten sposób przeszkadzamy komisji w wypełnieniu zadania". Mówił, że jest zdumiony gotowością członków komisji śledczej do pojawiania się przed kamerami. - Ich praca jest obserwowana, mają możliwość działania przy otwartej kurtynie i chodzenie po programach radiowych, telewizyjnych, dzielenie się wrażeniami, komentarzami, ocenianie psychologiczne świadków, ocenianie psychologiczne członków komisji - to jest już absolutnie niedopuszczalne - powiedział Kwaśniewski. - Członkowie komisji - i apeluję o to - powinni zachować nadzwyczajną powściągliwość, bo wypełniają jedno z najtrudniejszych, ale bardzo potrzebnych zadań. Musimy od nich uzyskać wiarygodną informację, zrozumienie tej niezrozumiałej sprawy, ale i swoisty werdykt - podkreślił.Jak dodał, odnosi wrażenie, że panuje niecierpliwość, a z drugiej strony niektórzy chcieliby, aby komisja śledcza pracowała do następnych wyborów, "bo to jest miejsce pokazania się". - Niektórzy posłowie zaczynają żałować, że nie weszli w skład komisji - zauważył. Spekulacjami "czasem niesmacznymi i niemądrymi" określił teorie spiskowe dotyczące sprawy Rywina. Podkreślił, że z Pałacu Prezydenckiego nie wyszedł żaden spisek przeciw rządowi, co sugerował szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia. - Miałem okazję z nim (Jaskiernią - PAP) rozmawiać; wycofał się, powiedział, że został źle zrozumiany, i dobrze. Żaden spisek nie wychodzi. Rządy muszą działać mając pewność, że ze strony prezydenta mają życzliwość, a nawet jeżeli krytykę, to życzliwą". Członkowie komisji o apelu prezydenta Szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) odnosząc się do apelu prezydenta ocenił, że niektórzy posłowie z komisji zachowują się tak, jakby werdykt już wydali. Zbigniew Ziobro (PiS) uważa zaś, że zwykle komentarze są raczej oszczędne. - Myślę, że pan prezydent zwrócił słusznie uwagę na fakt, że niektórzy z nas zachowują się tak - choć moim zdaniem coraz rzadziej - jakby werdykt już wydali - powiedział dziennikarzom Nałęcz. Zaznaczył, że jeśli sąd przed przystąpieniem do rozpatrzenia sprawy zna już werdykt, to znaczy że nie jest obiektywny. - Jeśli chodzi o moje zachowania, będę starał się zawsze - ilekroć udaję się do telewizji - pamiętać o dzisiejszej wypowiedzi prezydenta i rzeczywiście nie formułować sądów, które mogą stawiać pod znakiem zapytania obiektywizm naszego funkcjonowania - zadeklarował Nałęcz. Z kolei Zbigniew Ziobro (PiS) uważa, że zwykle komentarze członków komisji są raczej oszczędne. - Naszym obowiązkiem jest wyjaśniać nasze stanowiska, np. w zakresie zgłaszanych wniosków dowodowych - powiedział. Według posła PiS, można przywołać przypadki, że prokurator dzieli się z dziennikarzami swoimi ocenami co do wiarygodności lub braku wiarygodności zebranych materiałów dowodowych. - Czyni to mimo, że istota tamtego postępowania jest tajna - powiedział. Ziobro zaznaczył, że postępowanie komisji jest jawne i dodał, że "skoro w tajnym postępowaniu mają miejsce komentarze, to trudno takie zarzuty uznać za zasadne".