Ze strony polskich polityków oraz Unii Europejskiej padają różne kwoty - od 300 miliardów do niemal 500 miliardów złotych. Kwota ta obejmuje politykę rolną oraz politykę spójności. Kuźniar zaznaczył jednak, że głównym interesem Polski są środki spójnościowe, które również zostaną skierowane na wieś. Politolog dodał, że najnowsza propozycja - 74 miliarny euro dla Polski od Unii Europejskiej, jest propozycją "do przyjęcia". Jest to jednak budżet nie obejmujący wspólnej polityki rolnej. Polska nie wie, z jaką kwotą "wyląduje" po kolejnym szczycie. Zdaniem Romana Kuźniara podawanie do wiadomości publicznej kwoty, na którą liczy Polska, jest "stawianiem za sobą ściany". Jest to zagranie niefortunne i na zewnątrz, i wewnątrz. Politolog dodał, że jeśli chodzi o sam fundusz spójności, pieniędzy będzie znacznie mniej, jednak jest to kwota większa, niż proponowała prezydencja cypryjska. Zdaniem Romana Kuźniara Polska będzie musiała zgodzić się na taką propozycję. Roman Kuźniar stwierdził, że nawiązał się nieformalny spisek pomiędzy Wielką Brytanią a płatnikami netto, czyli dużymi krajami, które najwięcej wnoszą do budżetu unijnego. Dyplomata dodał także, że ratyfikacja paktu fiskalnego umożliwi Polsce pozostanie w tzw. "twardym rdzeniu" Unii Europejskiej. Jego zdaniem, powinniśmy o to zabiegać. Doradca prezydenta ds. międzynarodowych ocenia także, że Warszawa ma duży wpływ na kształt decyzji, które są podejmowane w kwestii finansowych. Kuźniar dodaje jednocześnie, że przyjęcie paktu fiskalnego mogłoby oznaczać jednak zmniejszenie stopy wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie - wzrost bezrobocia.