Agnieszka Burzyńska: Wyobraża pan sobie taki obrazek: Lech Kaczyński ramię w ramię z generałem Wojciechem Jaruzelskim na obchodach w Moskwie 9 maja? Jacek Kurski: - Chyba będę musiał sobie wyobrazić, bo Rosjanie nie byliby sobą, gdyby nie próbowali troszeczkę, po raz kolejny już po Katyniu, rozgrywać spraw polskich. To krępująca sytuacja? - Rosjanie dorobili do tego ideologię, że zapraszają byłe głowy państwa, które były również kiedyś żołnierzami na froncie walki z faszyzmem - Jaruzelski był. Natomiast bardzo wielu Polaków bardzo niezwykle krytycznie ocenia cały polityczny dorobek Wojciecha Jaruzelskiego, który jednak był satelitą Moskwy. A pamięta pan awanturę sprzed pięciu lat, gdy do Moskwy jechał Aleksander Kwaśniewski? Jarosław Kaczyński grzmiał wtedy, wymieniając działania Moskwy zmierzające do upokorzenia Polski. A jednym z tych działań było - według prezesa PiS - zaproszenie generała Jaruzelskiego na moskiewskie obchody. Teraz było kolejne upokorzenie? - Było. Pamiętam, nawet zrobiliśmy spot mojego autorstwa, który to dobitnie uwydatniał. I to był słuszny pogląd. Natomiast wtedy Aleksander Kwaśniewski zgodził się na rolę nieco upokarzającą, to znaczy zgodził się stanąć w czwartym rzędzie, zgodził się na brak jakichkolwiek akcentów podnoszących udział Polski w rozgromieniu faszyzmu, i zgodził się na wiele tego rodzaju, upokarzających gestów. Lech Kaczyński się nie zgodzi na żadne upokarzające gesty, i z tego, co wiem od jednego z prezydenckich ministrów, zostało już uzgodnione, że polscy żołnierze będą uczestniczyć w defiladzie, co jest jednak podniesieniem rangi i docenieniem udziału polskiego. Lech Kaczyński nie powinien odrzucać tego zaproszenia? - Moim zdaniem nie powinien. Natomiast musimy mieć świadomość, że Rosjanie każdą okazję będą wykorzystywać, żeby nas rozgrywać. Ale na szczęście Lech Kaczyński zawsze stoi na straży godności i majestatu Rzeczpospolitej, i zawsze będzie wiedział, jak się zachować. Współczuje pan Radosławowi Sikorskiemu przegranej? - Współczuję. Ona co prawda była do przewidzenia, ale współczuję szczególnie tego, że chyba nieco wizerunkowo stracił na tej kampanii. Dlatego, że z logiki walki, nawet prawyborczej, wynikają pewne wzajemne złośliwości, przytyki, odsłaniające czasem niezbyt wielki format kandydatów. W związku z tym Radosław Sikorski z pewnością będzie jakimś przegranym tych prawyborów... A większym przegranym nie będzie PiS i Lech Kaczyński? ...i to niezbyt szczęśliwe machanie rękami, i skandowanie, że "były prezydent - Lech Kaczyński". Na razie mamy byłego kandydata Radosława Sikorskiego. W związku z tym ileś takich rzeczy Radosław Sikorski pewnie będzie żałował. Ale Joachim Brudziński mówi: Sikorski byłby łatwiejszy, Komorowski będzie trudniejszym przeciwnikiem dla Lecha Kaczyńskiego. Chyba macie poważne zmartwienie. - I dobrze, bardzo dobrze. Dobrze, jeśli startują najlepsi ludzie z ugrupowań. Natomiast Komorowski nie jest najlepszym przedstawicielem Platformy. Najlepszym byłby Donald Tusk - i on jest tak naprawdę jedynym wygranym tych prawyborów w Platformie. Ale nawet Bronisław Komorowski - nazywany przez pana kolegów pomocnikiem premiera - bije na głowę w sondażach Lecha Kaczyńskiego. Naprawdę pan wierzy, że można ten trend jeszcze odwrócić? - Ja jestem człowiekiem wielkiej wiary. Myśmy nigdy nie wygrywali w sondażach. Lech Kaczyński nie wygrał żadnego oficjalnego sondażu w 2005 roku - żadnego. Dopiero, gdy wygrał wybory, sondaże na chwileczkę się odblokowały. Sondaże to nie jest nasza domena, nie jesteśmy w mainstreamie, nie jesteśmy poprawni politycznie, stawiamy takie interesy, które są bardzo kłopotliwe dla wielu środowisk. Za to się płaci sporą cenę. Ale co pan powie na to: "Gazeta Wyborcza" publikuje dziś takie badanie na temat emocji, jakie wzbudzają kandydaci. I tak: Sikorski - luz, zaciekawienie, entuzjazm. Komorowski - zaufanie, a obecna głowa państwa - wyczerpanie, rozczarowanie, irytacja, szok, nienawiść, wściekłość, rozbawienie. To rozbawienie może chyba być pocieszające. - Ja niczego innego bym się nie spodziewał po "Gazecie Wyborczej", po tych wszystkich stereotypach i dorabianych nam minach przez wiele lat. Czy to się da odrobić? Mam nadzieję, że w decydującym momencie, kiedy ludzie i życie mówi "sprawdzam" w próbie wyborczej, to jednak górę będzie brał nie postpolityczny PR, nie oczy, nie garnitury, nie cały ten pic zastępujący realne rządzenie, tylko to, co się realnie robi dla Polski. A dorobek Lecha Kaczyńskiego jest bardzo przyzwoity jako prezydenta. No ale ludzie tego nie widzą. A Marek Migalski mówi: porażka w wyborach to byłaby trauma, musielibyśmy zweryfikować myślenie o partii i dotychczasowej prezydenturze, bo to ludzie mają rację. Gdzie popełniliście błędy? Zrobił pan już taki rachunek sumienia? - Nie, nie będę się wynurzał, jeżeli robię jakikolwiek rachunek sumienia, to zawsze w kierowniczych gremiach partii. I jeżeli ktoś dobrze życzy Prawu i Sprawiedliwości, to tak należy zawsze robić. Krytyczne uwagi tylko w gremiach własnych, zamkniętych. Taka jest dzisiaj sytuacja w Polsce. Debata, jakakolwiek różnica zdań w Platformie to jest wolność i przestrzeń debaty publicznej, jakakolwiek różnica zdań czy krytycyzm w ramach Prawa i Sprawiedliwości, to są rozłamy i awantury. W związku z tym jesteśmy różnie traktowani i musimy być bardzo ostrożni. Czyli będzie Pan mówił tylko dobrze i nie będzie Pan zauważał żadnych błędów? - Publicznie nie. Natomiast co do tych ludzi. Pani redaktor, skoro tak ludzie kochają Platformę, to czemu sami platformensi nie chcieli wziąć udziału w prawyborach? Politycy Platformy przyznają, że tam były błędy; że koperty nie dotarły tam, gdzie powinny. Pierwsze koty za płoty. - A może było tak, że nawet członkowie PO czuli fałszywość, reżyserię i pewien pic tych prawyborów, w których szef rządu niczym Putin namaszcza dwóch kandydatów na Miedwiediewa i nie ma tak naprawdę żadnej wolności, żadnego wyboru - nikt inny się nie może zgłosić; nie może zgłosić żadnych dodatkowych pytań. Będziemy pytać o to Platformę, a pana chciałabym zapytać, czy przegrana Lecha Kaczyńskiego to będzie ostatni bój prezesa PiS-u? - Dlaczego pani ma dzisiaj taki eschatologiczny nastrój w przedmiocie Prawa i Sprawiedliwości. Nie, to są jeszcze całkiem młodzi ludzie, 61 lat. Nie sądzę, żeby to był ostatni bój w PiS-ie czy w polityce braci Kaczyńskich. Ale załóżmy, gdyby nie był zwycięski - politycy muszą zakładać pesymistyczne scenariusze - pan nadal będzie powtarzać tylko Jarosław Kaczyński do 2040 roku? - To jest oczywiście pewna figura retoryczna, z której się sami śmiejemy na posiedzeniach komitetu politycznego i sam Jarosław Kaczyński się oczywiście z tego śmieje. Myślę, że pogłoski o śmierci Jarosława Kaczyńskiego są mocno przesadzone. Donald Tusk zachęcony sukcesem prawyborczym proponuje, by prawybory rozszerzyć na wybór przewodniczącego partii i szefów regionów. Może wy powinniście podchwycić ten projekt i zrobić prawybory w PiS-ie? - To jest z pewnością pomysł ciekawy. Ale jak znam polski mainstream, to jakby prawybory robił PiS, to by się śmiano, a jak robie je Platforma, to jest "ą, ę, bułkę przez bibułkę". To może to trzeba dobrze zrobić? - A to, co zrobiono, zrobiono dobrze? To był do pewnego stopnia sztucznie wyreżyserowany spektakl, w którym nie chciała wziąć udziału większość członków PO. Ja pani przypomnę, że Polacy w 50 proc. poszli na wybory na te realne. Tak wiem, wówczas mówiliśmy, że to jest klęska. Ale to wciąż są pytania do Platformy. Ja pytam, czy w PiS-ie nie będzie prawyborów na szefa partii? Może dlatego, że nie miałby kto wystartować? - Szef partii został wybrany raptem trzy tygodnie temu na czteroletnią kadencję, w związku z czym ten pomysł będzie aktualny za kilka lat, na następną kadencję, ja nie mam nic przeciwko temu. A jest ktoś kto mógłby się zmierzyć z Jarosławem Kaczyńskim? - Pani redaktor, czy pani? chce mnie tak rozmasowywać przez całe rano? Na przykład Zbigniew Ziobro? - Te temat jest na razie nieobecny na najbliższe cztery lata. Powtarzam: 6 marca Jarosław Kaczyński został prezesem Prawa i Sprawiedliwości na 4 lata. To na koniec. Prezes wie, że pan występuje w mediach? - Nie wie, bo ma - wiemy o tym - dużo ważniejszą sprawę; czuwamy z nim, jesteśmy z nim w modlitwie i wspieramy go w jego osobistej trosce. Natomiast wiedzą o tym: rzecznik prasowy PiS Mariusz Błaszczak i dyrektor biura prasowego - pani Anna Matusiewicz. Wszystko wedle procedury. Czyli nie ma pan zakazu? Te wszystkie artykuły o końcu ery Kurskiego to nieprawda. - Oczywiście, że nie ma. Zawsze jest tak, że fajnych ludzi się atakuje, szczególnie w PiS. Cóż za skromność? Jacek Kurski nie został zepchnięty na boczny tor? - Nic takiego nie wiem i niczego takiego nie odczuwam.