Na pytanie, jak było w PiS odpowiada: "Kochałem tę partię, oddałem jej najlepsze lata i pomysły. Dlatego trudno mi odnosić się do niej krytycznie. Nie ukrywam jednak, że szczególnie w ostatnim czasie czułem się, jakbym był w kolonii karnej połączonej z przedszkolem, a nie partii politycznej. U nas będzie obowiązywał inny styl". Kurski zapewnia, że ziobryści nie są "gorszymi klonami Jarosława Kaczyńskiego", mają potencjał i zmienią politykę na prawicy. "Paradoksalnie nasza inicjatywa to jedyna szansa, by Jarosław Kaczyński miał kiedykolwiek jakiś udział we władzy. Jako nasz koalicjant. PiS w obecnej formule nie wygra żadnych wyborów. Dlaczego? Bo w PiS nie ma refleksji nad porażkami, tłumi się krytykę i dyskusję nad popełnionymi błędami, nie wyciąga wniosków. Z wyborów na wybory jest tak samo, tyle że jeszcze bardziej. Właśnie odwołano wybory szefów okręgów. Prezes mianuje komisarzy. Kolonia karna" - mówi "Rz" Kurski. Europoseł skarży się, że kierownictwo PiS "nie chciało słuchać uczciwej krytyki", a po kolejnej przegranej znów nie było mowy o żadnej dyskusji. "Próbowaliśmy zmieniać partię od środka. Rozmawialiśmy indywidualnie z prezesem, to jedyny sensowny sposób, by cokolwiek osiągnąć. Ale nic się nie udawało, bo Kaczyński potrafił się na coś zgodzić i nie dotrzymać umowy. Zdecydowaliśmy się więc wystąpić publicznie. Odpowiedzią były represje i wyrzucenie Ziobry, Cymańskiego i mnie z partii. Potem prawie 20 koleżanek i kolegów zdobyło się na gest solidarności, co jest w polskiej polityce niezwykle rzadkie i szlachetne" - twierdzi europoseł. Pytany o to, czym Solidarna Polska będzie się różnić od PiS, mówi, że "dzięki nim prawica wygra wybory". "Będziemy partią solidarnego państwa - partią sprawiedliwości społecznej. Będzie nas różnił stosunek do Unii Europejskiej. Kaczyński jest w retoryce twardy, a w decyzjach miękki. My zupełnie na odwrót: w mowie spolegliwi, w decyzjach twardzi. Do tego w naszej partii będzie miejsce na normalną debatę. A potem lojalne stosowanie się do jej ustaleń. My chcemy być bardziej otwarci, bez złości, wychodzić do ludzi, lubić ludzi, nawet częściej się uśmiechać. Jesteśmy pokoleniem 40-, 30-latków, mamy nawet kilku posłów 20-latków". Cały wywiad w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".