Zgodnie z prawem, rekultywację terenów dawnego Zachemu ma sfinansować syndyk masy upadłościowej przedsiębiorstwa i kilkanaście firm, które kupiły od niego działki. Przez ostatnie półtora roku syndyk uchylał się od tego obowiązku - mimo zapowiedzi, np. inwentaryzacji zanieczyszczeń, nie podjął takich kroków. Teraz do działania ma zmusić go Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, która wyda wiążące decyzje w tej sprawie. W dokumentach urzędnicy określą, co i gdzie dokładnie trzeba zrobić. Na decyzje czekają także firmy, które kupiły od syndyka działki na skażonych terenach. Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Paweł Balinowski, większość z nich deklaruje, że zajmie się oczyszczeniem gruntów. Są jednak i takie, które nie chcą partycypować w kosztach i - jak twierdzi prezes jednej z nich - po ewentualnych decyzjach rozważają oddanie sprawy do sądu. Zachem pod lupą prokuratury Sprawą zanieczyszczenia terenów po dawnym Zachemie zajęła się też bydgoska prokuratura. Śledztwo ma przede wszystkim wyjaśnić, kiedy powstały zanieczyszczenia i kto za nie odpowiada. Jak powiedział w rozmowie z RMF FM prokurator Włodzimierz Marszałkowski, który prowadzi sprawę, śledczy chcą też ustalić, dlaczego do tej pory nikt nie zajął się usunięciem tych zanieczyszczeń. "Przede wszystkim będziemy wyjaśniać, czy są osoby odpowiedzialne karnie za to, co się tam wydarzyło lub co się dzieje w tej chwili" - mówił prokurator Marszałkowski. Zaznaczał jednak, że śledztwo jest bardzo skomplikowane i niewykluczone, że w jego toku pojawi się kilka nowych wątków, które trzeba będzie zbadać. Paweł Balinowski