Kulisy przewrotu w Nowoczesnej
Poniedziałkowa prasa przynosi garść smaczków na temat zmiany przywództwa w Nowoczesnej.
Przypomnijmy, że Katarzyna Lubnauer została nową przewodniczącą partii. Zastąpiła założyciela Nowoczesnej, Ryszarda Petru.
"Petru jest wściekły. Uważa, że Lubnauer to zdrajczyni" - czytamy w rubryce Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego w tygodniku "Sieci".
"Petru poprzysiągł zemstę - grozi zakręceniem kurków z pieniędzmi dla partii. Przebąkuje o jej rozwaleniu" - dodają dziennikarze.
Z kolei "Newsweek" podaje, że Petru rozważa wyprowadzenie z partii kilkunastu posłów i założenie drugiej Nowoczesnej.
Renata Grochal opisuje na łamach "Newsweeka" zażyłość, jaka łączyła Lubnauer z Petru. Teraz wszystko się zmieniło.
"To nie było nic osobistego. Ja Ryszarda bardzo lubię. Jest osobą, z którą najlepiej mi się kłóci" - mówi Lubnauer, a przy okazji zarzuca Petru "brak wyczucia społecznego".
Jak wywodzi tygodnik, kluczem do zwycięstwa Lubnauer było porozumienie z Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Obie miały "zrobić rzeźnię" na Mazowszu i w Łódzkiem tak, aby na konwencję, z macierzystych regionów przyjechali tylko ich zwolennicy.
Co prawda Lubnauer prywatnie nie lubi się z Gasiuk-Pihowicz, ale siedmiogodzinne spotkanie w restauracji na tyłach Sejmu doprowadziło do porozumienia.
"Kaśka przekonała Kamilę, że nie gra już w tandemie z Ryszardem i że to on blokował rozwój jej kariery w partii" - opowiada osoba znająca szczegóły rozmowy.
Podobno pierwszym, który zadzwonił do Ryszarda Petru z wyrazami współczucia po ogłoszeniu wyników głosowania, był Grzegorz Schetyna.