Równi i równiejsi Prezes PiS Jarosław Kaczyński jako jedyny mężczyzna pojawił się nie w smokingu, a w garniturze i bordowym krawacie. - Generalna zasada mówi, że jeśli na zaproszeniu jest napisane "smoking" i "długa suknia", to właśnie tak należy przyjść ubranym. Jeśli zaś takiej adnotacji nie ma, to w przypadku kolacji, obowiązują po prostu stroje wieczorowe - mówi tvp.info Jan Piekarski, były dyrektor Protokołu Dyplomatycznego MSZ. Z ustaleń serwisu wynika, że na prezydenckich zaproszeniach dopisek o smokingu się znajdował. Najwięcej kontrowersji wzbudziło rozstawienie stołów i sposób rozsadzenia gości. Mimo że kolacja odbywała się w jednej sali, to jej uczestnicy zostali podzieleni na dwie części. Pierwszą stanowił długi prezydencki stół znajdujący się na półpiętrze. Siedzieli przy nim m.in. Lech Kaczyński, Aleksander Kwaśniewski, marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, szef MSZ, prezydent Warszawy, Jarosław Kaczyński wraz z matką i goście zagraniczni. W drugiej części sali oddzielonej od prezydenckiego stołu schodami stały mniejsze stoliki noszące nazwiska znanych kompozytorów. I tak przy stoliku "I. Albeniz" siedzieli byli premierzy, z których pojawili się jedynie Tadeusz Mazowiecki, Jan Krzysztof Bielecki i Jan Olszewski. Przy "L. van Beethoven" posadzono byłych marszałków Sejmu Józefa Oleksego, Macieja Płażyńskiego i Marka Borowskiego (zabrakło Józefa Zycha, Marka Jurka i Ludwika Dorna). Szefowie klubów parlamentarnych siedzieli z kolei przy stoliku "A Dvorak". Był Przemysław Gosiewski, Wojciech Olejniczak, Stanisław Żelichowski i Aleksander Szczygło. Przy tym stoliku wolne miejsca czekały na Grzegorza Napieralskiego, Zbigniewa Chlebowskiego i dla szefowej Kancelarii Sejmu Wandy Fidelus-Ninkiewicz. Dlaczego takie rozsadzenie gości budziło kontrowersje? - Prezydent wraz z gośćmi z zagranicy byli odseparowani od całej reszty. Siedzieli kondygnację wyżej. Chyba tylko z mojego stołu, przy którym siedzieli byli marszałkowie Senatu, było widać prezydenta - opowiada serwisowi tvp.info Longin Pastusiak. - Niektórzy mogli się poczuć, jakby byli na dwóch różnych imprezach - dorzuca Józef Oleksy. - Ja prezydenta widziałem tylko dwa razy. Raz podczas toastu i drugi raz po północy, ale wtedy już prawie nikogo nie było. Szkoda że prezydent nie zszedł do nas wcześniej i nie przeszedł się między stolikami, żeby przywitać się ze wszystkimi gośćmi - skarży się jeden z uczestników kolacji. Jan Piekarski twierdzi jednak, że chodzenie między stolikami jest zwyczajem czysto weselnym. - Czas, kiedy wszyscy goście mogą ze sobą rozmawiać jest podczas aperitifu i digetifu. Prezydent nie powinien wstawać od swojego stołu. Prawdą jest to, że byłoby lepiej, gdyby stół prezydencki nie stał na półpiętrze, bo to sprawiało wrażenie wyróżnienia - mówi Piekarski. Część gości narzekała także na klucz rozsadzania: szefowie klubów z szefami klubów, byli premierzy z byłymi premierami, a ambasadorowie z ambasadorami. - Nie dało się ze wszystkimi porozmawiać - żali się Oleksy. Nie wiadomo również, według jakiego klucza prezydent zaprosił część osób. - Widziałem chyba z połowę posłów PiS - mówi szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Wśród nich byli m.in. Mariusz Błaszczak, Jolanta Szczypińska, Paweł Kowal, Marek Kuchciński, Aleksandra Natali-Świat, Maks Kraczkowski, Elżbieta Jakubiak i Jan Ołdakowski. Z kolei z klubu PO zaproszenie dostał wyłącznie Zbigniew Chlebowski, z PSL - Żelichowski, a z SLD - Wojciech Olejniczak, Janusz Zemke i Grzegorz Napieralski. Ten ostatni się jednak nie pojawił. Co ciekawe, na prezydenckiej gali nie było ani ambasadora USA, ani Rosji. O ile jednak Waszyngton przysłał swojego sekretarza handlu, o tyle Kreml prezydencką imprezę po prostu zbojkotował. - Może to i dobrze, bo gdyby wysłuchał toastu Lecha Kaczyńskiego, chyba by wstał i wyszedł - uważa jeden z gości. Co takiego znalazło się w tym przemówieniu? Z ustaleń tvp.info wynika, że Kaczyński powiedział, że "z dwoma z trzech państw, które dokonywały rozbioru Polski, mamy dziś przyjazne stosunki". - To było niezręczne. Prezydent mógł to sformułować lepiej - komentuje Marek Borowski z SDPL. Było więcej zmywania niż jedzenia Toast prezydenta wzbudził komentarze jeszcze z dwóch powodów. Pierwszy to przejęzyczenie głowy państwa - Lech Kaczyński powiedział, że I wojna światowa "trwała trzy lata". Później okazało się, że tłumaczka nie radzi sobie z tłumaczeniem. - Prezydent mówił krótkimi zdaniami, a ona nie nadążała i co chwilę prosiła go o powtórzenie. On próbował powtarzać szeptem, ale że stał mikrofon, to i tak wszystko było słychać - opowiada jeden z gości. - To była największa słabość tej gali - kwituje Pastusiak. W sprawie menu są podzielone zdania. - Było wykwintne - mówi krótko minister pracy Jolanta Fedak, która wraz z Radosławem Sikorskim i ministrem w kancelarii premiera Zbigniewem Derdziukiem reprezentowała na gali rząd. - Ja od samego początku wiedziałem, że będzie więcej zmywania niż jedzenia. Nic wielkiego, ale smaczne. Ale może to i dobrze, bo żona wysyła mnie na dietę - mówi jak zwykle wybredny Józef Oleksy. - A moim zdaniem obsługa się spisała. Było kilkaset osób, a każdy dostał gorące jedzenie. Godne pochwały - dodaje Borowski. Z czego składało się menu? Na przystawkę był pomidor z bundzem. Później podano bulion, rożki z pasztetem, kaczkę i kremówki z malinami na deser. Co ciekawe, gościom z prezydenckiego stołu przysługiwał bardziej urozmaicony zestaw. - Do wyboru były kaczka lub sandacz - mówi Jerzy Szmjadziński, który jako wicemarszałek Sejmu siedział przy stole prezydenckim. - Niektórzy mogli się poczuć, że na tej kolacji są dwie klasy: biznesowa i ekonomiczna - mówi Oleksy. To zróżnicowanie było ewidentną gafą. - Menu powinno być jednakowe dla wszystkich gości - ocenia Jan Piekarski. A czy zgodnie z zapowiedziami prezydenckich ministrów na gali "był element balowy"? Z ustaleń tvp.info wynika, że przez większość kolacji z sali bankietowej sączył się jazz przetykany swingiem. - Nie widziałem jednak nikogo tańczącego - mówi Szmajdziński. Spośród rozmówców serwisu jedynie europoseł Ryszard Czarnecki dotrwał do tańców, które zaczęły się bardzo późno, bo ok. pierwszej w nocy. Według informacji tvp.info, ani Lecha Kaczyńskiego, ani Aleksandra Kwaśniewskiego, ani żadnego z zagranicznych gości nie było na parkiecie.