Kulisy pożaru przy Marywilskiej. Minister ujawnił nowe szczegóły o sprawcach
Mija rok od pożaru Marywilskiej 44, do którego doszło na zlecenie rosyjskich służb. - Ważne jest to, że osoba związana z aktem podpalenia na Marywilskiej była też związana z podpaleniem w Wilnie. Wygląda więc na to, że był to bardziej zaangażowany współpracownik - ujawnił w Polskim Radiu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.

- To są osoby, które nawiązały współpracę z (rosyjskimi - red.) służbami. Ich status trudno jednoznacznie określić, bo kim innym byli wykonawcy, osoby dokumentujące - które wysyłały nagrania, że doszło do pożaru, a kim innym osoby zlecające - wyjaśnił minister w wywiadzie na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia.
Jak wskazał, niektóre z tych osób zostały zatrzymane i pozbawione wolności. - Jednak część z tych osób przebywa na terenie Rosji, dlatego to, jedyne co można zrobić to wydanie listów gończych i Europejskich Nakazów Aresztowania - powiedział Bodnar.
Pożar na Marywilskiej 44. Adam Bodnar ujawnia nowe szczegóły
Według rozmówcy Renaty Grochal werbowanie tych osób przez rosyjskie służby odbywało się przez media społecznościowe. Jak wytłumaczył, rosyjskie służby "wyspecjalizowały się" ostatnio w rekrutowaniu osób do dokonania konkretnych czynności - a nie długiej "współpracy".
- W tym przypadku (...) ważne jest to, że osoba związana z aktem podpalenia na Marywilskiej była też związana z podpaleniem w Wilnie. Wygląda więc na to, że był to bardziej zaangażowany współpracownik - ujawnił polityk.
Jak dodał, w każde z tych podpaleń było zaangażowanych po kilka osób. - Musi być ktoś, kto dokonuje podpalenia, ktoś kto dokumentuje i wysyła nagrania, muszą być osoby, które przekazują odpowiednie materiały, służące podpaleniu i muszą być osoby zlecające - wyliczał Bodnar.
Działania służb przy Marywilskiej. "Udało się odzyskać sporo gotówki"
Zdaniem ministra "ta sprawa jest przykładem wyjątkowo dobrej pracy i współpracy pomiędzy prokuraturą, policją oraz Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego". Podkreślił, że w prace nad sprawą po stronie polskiej zostało zaangażowanych kilkaset osób.
- Udało się zgromadzić i odzyskać sporo gotówki i kosztowności na rzecz osób poszkodowanych i przekazać osobom pokrzywdzonym. Jeżeli było podpalenie, ale był sejf i w sejfie były pieniądze, to nie zawsze wszystko ulegało spaleniu i można było to przekazać osobom pokrzywdzonym - opisał członek rządu.
Według ministra podpalenie kompleksu na Marywilskiej można określić jako działanie dywersyjne, czyli takie, którego celem jest wzbudzenie niepokoju i politycznych podziałów w społeczeństwie, a w konsekwencji - destabilizowanie kraju.
Pożar na Marywilskiej. Premier: Podpalenie na zlecenie rosyjskich służb
Przypomnijmy: w niedzielę premier Donald Tusk zamieścił wpis, w którym przekazał nowe informacje na temat pożaru Marywilskiej 44, do którego doszło 12 maja ubiegłego roku. "Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb" - poinformował szef rządu. Jak dodał, "działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji".
"Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich!" - zapewnił Tusk. Niemal w tym samym czasie rzecznik prasowy MSWiA Jacek Dobrzyński opublikował wspólne oświadczenie ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego i ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych.
Marywilska 44. 121 dni oględzin, dziesiątki prokuratorów i świadków
"12 maja 2024 r. doszło do pożaru Centrum Handlowego Marywilska 44 w Warszawie. Całkowicie spłonęło 1400 sklepów i punktów usługowych" - przypomniano w oświadczeniu.
Podkreślono, że od roku Mazowiecki Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej przy wsparciu Komendy Stołecznej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego "prowadzi intensywne śledztwo wyjaśniające okoliczności tego zdarzenia".
W komunikacie dodano, że "polskie służby współpracują ze stroną litewską, gdzie również część sprawców realizowała działania dywersyjne". W oględzinach na terenie pogorzeliska, trwających łącznie 121 dni, wzięło udział 55 prokuratorów i 100 policjantów, wspieranych przez ekspertów i techników. Przesłuchano także ponad 70 świadków oraz 530 pokrzywdzonych.
"Obecnie, na podstawie zgromadzonych dowodów wiemy, że pożar był efektem podpalenia dokonanego na zlecenie rosyjskich służb specjalnych" - powiadomił Dobrzyński. "Mamy pogłębioną wiedzę na temat zlecenia i przebiegu podpalenia oraz sposobu jego dokumentowania przez sprawców. Działania ich były organizowane i kierowane przez ustaloną osobę przebywającą w Federacji Rosyjskiej" - zaznaczono w komunikacie.