Sejm debatował we wtorek nad sprawozdaniem komisji o projekcie autorstwa Kukiz'15 zmian w ustawie o pracownikach samorządowych. Projekt usuwa z obowiązującej ustawy przepis, na podstawie którego wójt (burmistrz, prezydent miasta), starosta i marszałek województwa mogą zatrudniać osoby na stanowiskach doradców i asystentów odpowiednio w urzędzie gminy, starostwie powiatowym i urzędzie marszałkowskim na czas pełnienia swojej funkcji. Według projektu umowy z pracownikami obecnie zatrudnionymi jako doradcy i asystenci na podstawie ustawy o pracownikach samorządowych miałyby ulec rozwiązaniu, po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia zmian w ustawie. Zgodnie z projektem pracownicy samorządowi będą zatrudniani tylko na stanowiskach urzędniczych, w tym kierowniczych stanowiskach urzędniczych, pomocniczych i obsługi. Koniec "gabinetów politycznych" Kukiz'15 w uzasadnieniu podkreśla, że "gabinety polityczne" funkcjonujące na szczeblu samorządowym stają się przyczółkiem do tworzenia miejsc pracy dla osób związanych partyjnie z urzędującym wójtem (burmistrzem, prezydentem miasta), starostą czy marszałkiem województwa, a doradcy i asystenci nie posiadają żadnych kwalifikacji do zajmowania takiego stanowiska. W ocenie Kukiz'15 utrzymywanie "gabinetów politycznych" to "bezsensowny wydatek". Jak zaznaczono brak możliwości zatrudniania asystentów i doradców będzie wielomilionową oszczędnością, która nie przyniesie uszczerbku dla wykonywania ustawowo określonych zadań przez organy jednostek samorządu terytorialnego. W maju Sejm skierował projekt ustawy do ponownych prac w komisjach Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, które wniosły o jego odrzucenie. We wtorkowej debacie w Sejmie projekt poparły kluby PiS oraz Kukiz'15. PO, Nowoczesna i PSL opowiedziały się za jego odrzuceniem. Zapowiedziały poparcie dla stanowiska komisji. Redukcja biurokrcji czy zbędny projekt? Grzegorz Woźniak (PiS) ocenił, że likwidacja "gabinetów politycznych w samorządach" pozwoli na redukcję biurokracji i szukanie oszczędności w administracji, a zatem "wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym". Zapowiedział, że klub PiS poprze projekt. Halina Rozpondek (PO) oceniła, że projekt jest zbędny i zapowiedziała poparcie stanowiska komisji o odrzucenie projektu. Podkreśliła, że w obecnie obowiązującej ustawie zapis, mówiący o zatrudnianiu pracowników samorządowych na stanowiskach doradców i asystentów jest fakultatywny, a większość jednostek samorządu terytorialnego w ogóle ich nie powołała. Tomasz Jaskóła (Kukiz'15) zauważył, że korzyścią z wprowadzenia projektu ustawy jest m.in. 50 mln zł rocznie oszczędności. "Chcemy Polski czytelnej, oszczędnej. Chcemy dobrej zmiany w samorządzie" - mówił Jaskóła. Jak mówił, gdyby sam został prezydentem miasta, nigdy nie powołałby asystentów i doradców, ponieważ aparat urzędniczy jest duży i dobrze zorganizowany. Zdaniem Marka Sowy (Nowoczesna) projekt ustawy opiera się na kłamstwie i nie przyniesie oszczędności. "Jak przeforsujecie tę populistyczną ustawę, samorząd dalej będzie funkcjonował, a zatrudnienie nie zmieni się nawet o jeden etat, bo zostaną rozpisane dla tych pracowników konkursy i oni z doświadczeniem pracy w samorządzie spokojnie te konkursy wygrają. To jest po prostu czysta hucpa" - stwierdził Sowa. "Klub Nowoczesnej będzie po raz kolejny głosował za odrzuceniem tego projektu" - zapowiedział. Według Marka Sawickiego (PSL) projekt nowelizacji to przykład zbędnej regulacji. "Nie potrzeba tego typu przepisów prawnych, aby dobry gospodarz wiedział, jak ma się zachować" - mówił. "W odróżnieniu od nadzoru centralnego, ludzie na dole doskonale wiedzą, czy zatrudnieni urzędnicy są kompetentni, potrzebni i właściwie zajmują się sprawami" - dodał. Zapowiedział, ze klub PSL będzie głosował za odrzuceniem projektu ustawy. Wiceszef resortu spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński podczas sejmowej debaty, ocenił, że jeżeli samorządy deklarują apolityczność, to nie potrzebują "gabinetów politycznych". "Czy one się nazywają tak wprost, czy tak się nie nazywają, to spełniają w istocie tę rolę, bo to są takie quasi- gabinety polityczne" - stwierdził Zieliński. Oświadczył też, że na wtorkowym posiedzeniu rządu, Rada Ministrów przyjęła pozytywne stanowisko w sprawie poselskiego projektu ustawy.