Kulesza odniósł się na konferencji prasowej w Sejmie do rozporządzenia premier, które zmienia zasady wynagradzania pracowników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Rozporządzenie zakłada podwyżki dla asystentów i sekretarzy: premiera, wicepremiera, ministra, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, sekretarza stanu, podsekretarza stanu, dyrektora generalnego, dyrektora biura, departamentu. Po zmianach przedział kwot wynagrodzenia zasadniczego dla asystentów ma wynieść: 2,5-6,56 tys. zł, a dla sekretarzy: 2-5 tys. zł. Obecnie pensja dla asystenta wynosi około 3 tys. zł, a sekretarza około 1,3-1,9 tys. zł. W uzasadnieniu rozporządzenia zapisano, że stawki wynagrodzenia dla tych stanowisk zostały ustalone w 1998 roku i od tego czasu nie były zmieniane. Jak wynika z uzasadnienia rozporządzenie, podwyżki w chwili obecnej dotyczą około 20 osób. W uzasadnieniu podkreślono, że "wzrost wynagrodzeń nie spowoduje dodatkowych skutków finansowych dla budżetu państwa. Będzie on sfinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach limitu wydatków na wynagrodzenia". Jak dowiedziała się PAP w CIR, rozporządzenie zostanie ogłoszone w Dzienniku Ustaw jeszcze w piątek a wejdzie w życie po 14 dniach. "Program "Koryto Plus"" Według rzecznika klubu Kukiz'15 rozporządzenie to "kolejna próba wprowadzenia - tym razem tylnymi drzwiami - programu "Koryto Plus", a w tym przypadku "Korytko Plus". Kulesza podkreślił, że na ostatnim posiedzeniu Sejmu "klub Kukiz'15 skutecznie zablokował program "Koryto Plus", który zakładał ogromne podwyżki dla posłów, senatorów oraz dla całego rządu". Nawiązał w ten sposób do dwóch projektów PiS dotyczących podwyżek dla osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, które ostatecznie zostały wycofane m.in. w związku ze sprzeciwem opozycji. "Niestety rząd postanowił wprowadzić ten program w troszeczkę mniejszej skali tylnymi drzwiami - nie poprzez ustawę, czyli głosami Sejmu, ale poprzez rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów" - powiedział rzecznik klubu Kukiz'15. Jak dodał, jego klub jest zbulwersowany skalą tych podwyżek. "Mamy do czynienia ze zwiększeniem górnych widełek z kwoty 3,1 zł do ponad 6,5 tys. zł, co oznacza ponad stuprocentową podwyżkę. Nikt w sektorze prywatnym na takie nagłe stuprocentowe podwyżki nie może liczyć" - zaznaczył Kulesza. Jak podkreślił, premier przed podniesieniem pensji dla swych pracowników powinna najpierw zająć się ograniczeniem administracji publicznej. "Mamy w zasadzie największy rząd w historii III RP. Łączna liczba ministrów, sekretarzy stanu i podsekretarzy stanu wynosi 118 osób, co jest jedną z największych liczb w Europie" - zauważył poseł. Apel do premier Szydło "Apelujemy do pani premier Beaty Szydło, aby przede wszystkim, w pierwszej kolejności, odchudziła administrację publiczną; ograniczyła liczbę ministrów, wiceministrów, podsekretarzy stanu tak, byśmy nie przodowali w tym haniebnym rankingu najbardziej rozbudowanej administracji rządowej" - oświadczył Kulesza. W lipcu klub PiS przygotował projekt, który przewidywał, że wynagrodzenia osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie będą uzależnione od sytuacji gospodarczej. Propozycja oznaczała podwyżki wynagrodzeń dla prezydenta, premiera, ministrów, wiceministrów, wojewodów, szefa NBP, prezesa NIK i NBP, a także posłów i senatorów. Projekt zakładał też wprowadzenie wynagrodzenia dla pierwszej damy w wysokości 55 proc. wynagrodzenia prezydenta. Ostatecznie klub PiS wycofał projekt, zapowiadając, że złoży nowy ograniczający podwyżki; podwyżki nie miały obejmować wynagrodzeń dla posłów i senatorów. Do Sejmu trafił on jeszcze tego samego dnia. Przewidywał, że na wynagrodzenie osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe będzie się składać, oprócz wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego, także dodatek wyrównawczy. W projekcie ponowiono propozycje dotyczące wprowadzenia wynagrodzenia dla małżonki prezydenta w wysokości 55 proc. uposażenia głowy państwa. Zapisano w nim ponadto, że zarówno byłemu prezydentowi, jak i jego małżonce, przysługuje dożywotnio miesięczne uposażenie w wysokości odpowiadającej 75 proc. kwoty wynagrodzenia pobieranego w czasie sprawowania urzędu. Jednak następnego dnia podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów, na którym miało odbyć się pierwsze czytanie tego projektu, szef komisji Jacek Sasin (PiS) zgłosił wniosek, by zdjąć ten punkt z porządku obrad, gdyż - jak poinformował - posłowie PiS przygotowują poprawki do projektu. Ostatecznie szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki poinformował, że projekty klubu PiS dotyczące podwyżek wynagrodzeń zostały wycofane z Sejmu. Prezes partii Jarosław Kaczyński pytany tego dnia o losy projektów PiS w sprawie podwyżek powiedział, że sprawa ta "została zamknięta". Dopytywany, czy będzie nowy projekt, dodał, że "będzie nowy projekt, ale zupełnie inny, nie dotyczący posłów".