Toruńska prokuratura, mimo zakończonych czynności śledczych, nie może jednak zakończyć postępowania i skierować do sądu aktu oskarżenia. Kazimierz G. ociąga się z czytaniem akt sprawy - to czynność formalna, ale niezbędna do zakończenia śledztwa. Trzej wspólnicy Kazimierza G., którym prokuratura także postawiła zarzuty w tej sprawie, dawno już zapoznali się z aktami. Wszystkich też zwolniono już z aresztu. Kazimierz G. siedzi w areszcie od początku marca. Biznesmena podejrzewa się o to, że rękami podstawionych przez siebie trzech ludzi doprowadził do bankructwa fabryki żelatyny w Brodnicy i wyłudził półtora miliona kredytu bankowego. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, grozi mu do dziesięciu lat więzienia.