W ten sposób szefowa Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego odniosła się we wtorek w Polsat News do przypadków z ostatnich tygodni, kiedy to na kilku uczelniach w Polsce doszło do zakłócania spotkań lub odwoływania zaplanowanych wykładów (chodzi m.in. o odwołanie planowanego na lubelskim UMCS spotkania z prof. Janem Hartmanem czy zakłócenie wykładu Adama Michnika na uczelni w Radomiu).W ubiegły piątek w specjalnym oświadczeniu zaniepokojenie "kolejnymi przypadkami naruszania akademickich zasad otwartości i swobody dyskusji" wyraziło prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). "Uniwersytet jest naturalnym miejscem, gdzie powinny spotykać się, a także ścierać poglądy w najtrudniejszych nawet sprawach, także tych społecznie doniosłych, w oparciu o akademickie zwyczaje i normy" - napisano w oświadczeniu podpisanym przez przewodniczącego KRASP, rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. Wiesława Banysia. "(...) Głównym wyznacznikiem dyskursu akademickiego powinna być zasada poszanowania godności i tolerancji, która wypływa z wielowiekowych dobrych obyczajów, przypomnianych w kodeksie "Dobre Praktyki w Szkołach Wyższych". Zdaniem min. Kudryckiej oświadczenie podpisane przez prof. Banysia jest "jednoznaczne". - Uczelnie zawsze były przestrzenią do debaty i przedstawiania nawet bardzo kontrowersyjnych poglądów. Natomiast musi to być przedstawiane w taki sposób, aby debata miała charakter akademicki, a więc wykluczający różnego rodzaju agresywne zachowania - oceniła we wtorek szefowa resortu nauki. Wyraziła przy tym przekonanie, że dokument KRASP pozwoli zrozumieć rektorom uczelni, że "nie powinni zamykać się przed naukowcami, czy nawet politykami, również po partii opozycyjnych", tylko zabezpieczać spotkania tak, by debata miała charakter akademicki. Tym bardziej - dodała - jeśli temat jest trudny i kontrowersyjny. Dopytywana, w jaki sposób określić, który zagadnienia mogą stanowić pewne zagrożenie, np. fizyczne, dla uczestników spotkania, odparła: "Myślę, że granicą są tutaj wolności i prawa konstytucyjne". Pytana, czy np. byłyby podstawy odmówienia narodowcom prawa do zorganizowania wykładu na uczelni, prof. Kudrycka powiedziała, że "jeśli narodowcy chcą przedstawić swoje tezy w sposób cywilizowany, podczas debaty akademickiej, mogą to zrobić". - Natomiast na pewno nie powinni tego robić (...) z treściami faszystowskimi. (..) Przede wszystkim sposób i metoda demonstrowania swoich poglądów - chyba to jest najważniejsze - dodała. Minister odniosła się też do kwestii bibliotekarzy dyplomowanych i ich sytuacji związanej z deregulacją zawodów. - Zależy nam na tym, by osoby, które ukończyły studia uprawniające do wykonywaniu zawodu bibliotekarza - nie tylko bibliotekoznawstwo, ale przede wszystkim - żeby to była jedyna bariera przed rozpoczęciem pracy w bibliotekach uczelnianych. Natomiast - wyjaśniła Kudrycka - o tym, jakie stanowisko ma zajmować taka osoba i w jaki sposób ma być realizowana jej kariera zawodowa, decydować będą przede wszystkim władze biblioteki i władze uczelni, w której jest zatrudniona, a nie korporacja bibliotekarzy.