W Sejmie od 18 kwietnia trwa protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych. "Czekamy, pewnie jak wszyscy z niecierpliwością na decyzje rządu. Rząd, jak widać robi wszystko, żeby znaleźć rozwiązanie. W tym przypadku najlepiej spokojnie czekać. Jak widzimy, rząd bardzo poważnie traktuje tą sprawę, szuka rozwiązania i mam nadzieję, że je znajdzie" - powiedział Kuchciński, pytany o tą kwestię przez dziennikarzy przed spotkaniem z wyborcami w Zgierzu (Łódzkie). Wchodząc na salę, nie chciał odnieść się do zapowiedzianego przez szefa klubu PO Sławomira Neumanna wniosków o wotum nieufności wobec wicepremier Beaty Szydło oraz szefowej MRPiPS Elżbiety Rafalskiej. Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestujący w Sejmie wraz z ich podopiecznymi domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Pierwszy z nich to wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego; dodatek miałby nie być wliczany do dochodu osoby niepełnosprawnej. Drugi to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną. W czwartek przyjęty został przez rząd projekt o podwyższeniu renty socjalnej, do wysokości minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy; świadczenie wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września, z mocą od 1 czerwca 2018 r. W piątek doszło do kolejnego spotkania protestujących w Sejmie z minister Rafalską oraz rzeczniczką rządu Joanną Kopcińską, które przedstawiły projekt mający gwarantować niepełnosprawnym ok. 520 zł oszczędności miesięcznie; m.in. zniesione będą limity wydatków na rehabilitację i wyroby medyczne. Protestujący nazwali propozycję "manipulacją" i zaapelowali o pomoc do prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.