O opracowaniu projektu ustawy wprowadzającego kryterium 40 lat stażu pracy jako elementu uprawniającego do przejścia na emeryturę poinformował w środę prezydent Bronisław Komorowski. W tym dniu zapowiedział też, że Komitet Stały Rady Ministrów podejmie wkrótce decyzję ws. akceptacji zaproponowanej przez niego formuły projektu ustawy dot. dialogu społecznego. To kolejna - po zaprezentowanym w ubiegłym tygodniu programie "Pierwsza praca" - prezydencka inicjatywa dotycząca polityki społecznej. W ocenie szefa ISP tak wyraźny wzrost aktywności prezydenta w tym obszarze pokazuje "pewne napięcie w koncepcji prezydentury", którą definiuje konstytucja. Jak przypomniał, prezydent ma silny mandat społeczny, ale jego kompetencje ograniczają się głównie do dbałości o przestrzeganie konstytucji oraz o suwerenność i bezpieczeństwo państwa. - Konstytucja sugeruje, że prezydent powinien skupić się właśnie na tych sprawach, którym Komorowski faktycznie poświęcał najwięcej czasu w trakcie pierwszej kadencji. Natomiast suweren, czyli obywatele, oczekuje prezydentury, która będzie bardzo aktywna w kwestiach społecznych - wyjaśnił ekspert. Kolejna kadencja nakierowana na sprawy społeczne Zdaniem Kucharczyka można już mówić o ewolucji stylu prezydentury, którą wymusiła dynamika obecnej kampanii wyborczej i wynik pierwszej tury. Dlatego - jak mówił - jest jasne, że kolejna kadencja prezydencka będzie mocniej nakierowana na sprawy społeczne i to niezależnie od tego, kto wygra wybory. Według szefa ISP o oczekiwaniu na prezydenturę zaangażowaną w sprawy społeczne świadczy wysoki wynik w pierwszej turze Pawła Kukiza. Jak zauważył Kucharczyk, widać to także po kampanii Andrzeja Dudy, który "celowo zepchnął na bok kwestie polityki zagranicznej", a na pierwszy plan postawił np. sprawę obniżenia wieku emerytalnego. - To nie jest tak, że Komorowski nagle przypomniał sobie o tych sprawach, tylko w jego prezydenturze te akcenty były inaczej rozłożone. Obszar inicjatyw własnych prezydenta skupiał się bardziej na kwestiach polityki rodzinnej. Teraz natomiast widać, że odczytuje oczekiwania wyborców i wprowadza pewną korektę - podkreślił. Komorowski "za mało pochylił się nad własnym elektoratem" Kucharczyk ocenił, że ogłoszony w środę prezydencki projekt ws. emerytur to "sposób zakomunikowania ludziom, że system emerytalny będzie bardziej elastycznie dopasowany do indywidualnego przebiegu kariery zawodowej". Jak mówił, wprowadzenie kryterium 40 lat stażu pracy nie jest sprzeczne z logiką dotychczasowych działań rządu w tym obszarze i podniesieniem wieku emerytalnego. Według niego błędem Komorowskiego we wcześniejszej kampanii wyborczej było to, że "za mało pochylił się nad własnym elektoratem", czyli młodzieżą z dużych miast i klasą średnią, a przez to nie reagował odpowiednio na problemy tych grup - np. protesty tzw. frankowiczów. - Przyjął założenie, że wszyscy oni są beneficjantami transformacji. I skoro on jest prezydentem udanej transformacji, to właściwie ma już ich głosy w kieszeni - mówił Kucharczyk. Według eksperta "największym szokiem" dla ubiegającego się o reelekcję prezydenta i popierającej go Platformy Obywatelskiej jest utracenie więzi politycznej z młodszymi wyborcami. A to właśnie oni - jak przypomniał - przesądzili w 2007 r. o dojściu PO do władzy, a potem o zwycięstwie Komorowskiego w 2010 r. - Jego obóz polityczny musi wyciągnąć z tego wnioski i otworzyć się na młode pokolenia. Dlatego tak istotne jest potraktowanie serio oczekiwań społecznych, które znalazły wyraz w kampanii wyborczej - ocenił Kucharczyk. Ekspert powiedział też, że przyszła, aktywna w sprawach społecznych prezydentura nie wymaga poszerzenia kompetencji głowy państwa. Będzie natomiast zależała przede wszystkim od dobrej współpracy z rządem. "Dlatego teoretycznie w idealnej sytuacji będzie prezydent mający za sobą większość w parlamencie" - powiedział szef ISP.