O licznych zabiegach, zmierzających do odzyskania wraku rozbitej maszyny, przedstawiciele rządu i sam premier zapewniali w ciągu ostatnich z górą 2,5 roku wielokrotnie. Zwrócenie się w tej sprawie do szefowej unijnej dyplomacji przez ministra Sikorskiego przedstawiane jest jako sięgnięcie po środek nadzwyczajny w sytuacji, kiedy nasza dyplomacja wyczerpała już wszelkie możliwości własne. Z tego, że je wyczerpała, można wnioskować, że w ogóle ich używała, temu jednak przeczy oficjalny dokument, skierowany do pełnomocnika części rodzin ofiar katastrofy, mec. Rafała Rogalskiego. Adwokat zwrócił się w kwietniu tego roku do MSZ z oficjalnym, opartym o ustawę o dostępie do informacji publicznej, wnioskiem o opisanie, co też dokładnie polska dyplomacja zrobiła przez dwa lata w sprawie wraku. Oto odpowiedni fragment pisma: Po kilku tygodniach MSZ udzieliło oficjalnej odpowiedzi. Wynika z niej, że wszystkie pytania - według samego MSZ - dotyczą... działań prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. W formalnej odpowiedzi na pytania o swoje działania Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdza wprost, że jedynie pośredniczyło w przekazywaniu do Rosji wniosków o pomoc prawną, przygotowanych przez NPW. Oto odpowiedni fragment tego pisma: Zdaniem mec. Rogalskiego, treść odpowiedzi MSZ nie pozostawia żadnych wątpliwości: wyłączne czynności, jakie MSZ wykonywało w sprawie odzyskania wraku, miały charakter techniczny. Polegało to na przekazywaniu wniosków w drodze pomocy prawnej, względnie petycji Wojskowej Prokuratury Okręgowej. Samo z siebie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie wykonywało jakichkolwiek czynności - mówi adwokat. O czym zatem mówi szef MSZ Radosław Sikorski, twierdząc dziś, że od dwóch lat domaga się zwrotu wraku i jego czarnych skrzynek i że wyczerpał już w tej sprawie wszystkie możliwości dyplomacji? Tomasz Skory, RMF FORUM: Co władze zrobiły przez dwa lata od katastrofy smoleńskiej? Przeczytaj całe pismo mecenasa Rafała Rogalskiego Przeczytaj całą odpowiedź MSZ