Graś zaznaczył, że premier będzie się spotykał kolejno z poszczególnym ministrami; zastrzegł, że nie ma jeszcze konkretnych terminów i kolejności tych spotkań. Zapewnił, że KPRM będzie informowała o terminach rozmów szefa rządu z ministrami. W czwartek premier zapowiedział, że w związku z tym, iż w przyszłym tygodniu mija 100 dni funkcjonowania rządu, spotka się z szefami wszystkich resortów. Zdaniem premiera nie ma co ukrywać, że on sam i Polacy mieli większe oczekiwania wobec rządu, a przynajmniej wobec niektórych ministrów. "Więc będę uczciwie z nimi rozmawiał i informował o rezultacie tych rozmów. Dzień po dniu, z każdym resortem się spotkam" - zapowiedział Tusk. O spotkania z premierem pytani byli w piątek ministrowie rządu. Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział PAP, że oczekuje, iż na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów premier poinformuje o szczegółach swoich spotkań z ministrami. Pawlak podkreślił też, że jest zadowolony z pracy ministrów z PSL. "Nie ma powodu, żebyśmy teraz jakoś gorączkowo podchodzili do ministrów z PSL" - zaznaczył. Spotkania z premierem nie obawia się sam minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL). "Ja jestem zawsze gotowy, (...) także nie boję się" - podkreślił. Z kolei minister sprawiedliwości Jarosław Gowin powiedział dziennikarzom, że cieszy się z możliwości rozmowy z premierem i przedstawienia mu pracy swojego resortu. "Czekam na spotkanie z pełnym spokojem" - dodał. Pytany, kto z ministrów może czuć się zagrożony, Gowin powiedział: "Nie sądzę, żeby ktokolwiek z ministrów miał poczucie źle przepracowanego czasu". "Na pewno poobijana czuje się pani minister (sportu Joanna) Mucha, bo - moim zdaniem - padła ofiarą zorganizowanej nagonki, wytyka się jej błędy, które naprawdę należy przypisać jej poprzednikom. Myślę, że minister Mucha da sobie radę" - powiedział Gowin. Jak trwoga, to do Schetyny? Gowin wyraził też przekonanie, że w przyszłości "ogromny potencjał" wiceprzewodniczącego PO Grzegorza Schetyny będzie wykorzystany w rządzie. Minister sportu i turystyki Joanna Mucha zaznaczyła, że nie obawia się spotkania z Tuskiem. "A dlaczego pani uważa, że miałabym się bać?" - odpowiedziała na pytanie dziennikarki. Na uwagę, że jest ostatnio obiektem licznych ataków, powiedziała: "A który z tych ataków pani zdaniem ma uzasadnienie?". Mucha pytana, czym pochwali się premierowi, wymieniła gotowy plan animacji "orlików", "kwestie związane z upowszechnianiem sportu", gotowy program związany z siatkówką i jej upowszechnianiem, projekt przygotowań do Euro 2012. "I na pewno będziemy rozmawiali o kwestiach związanych ze Stadionem Narodowym, które są na pewno trudne" - dodała. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, pytany czy któryś z ministrów powinien się czuć zaniepokojony perspektywą rozmowy z premierem, odparł: "Wszyscy zawsze się boimy, kiedy wchodzimy do gabinetu premiera". Dopytywany, czy sam będzie się tłumaczył Tuskowi, odpowiedział, że rozmawia z nim codziennie. Według niego 100 dni rządu to "naturalny czas, kiedy omawiamy to, co było". "To czas trudnych reform, więc jest też o czym rozmawiać" - zaznaczył Arłukowicz. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski pytany, czy obawia się rekonstrukcji rządu, odparł że minister "w każdej chwili musi obawiać się albo przewidywać taki scenariusz". Jednocześnie ocenił, że resort, który reprezentuje "ma znakomity bilans". Nawiązując do kontrowersji wobec umowy ACTA, ocenił, że gdyby ta sprawa miała być pretekstem do jego dymisji, to "trzeba by wszystkie rządy w Europie odwołać". Według minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej Tusk ma pełne prawo, by co pewien czas rozmawiać z ministrami o tym, jak funkcjonują resorty. Zadeklarowała, że chętnie porozmawia z premierem. "Myślę, że jesteśmy w sytuacji rzeczywiście bardzo trudnej, natomiast, tak jak państwo wiecie, wszyscy jesteśmy zderzakami" - powiedziała. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz pytana w piątek przez dziennikarzy, czy jej zdaniem któryś z ministrów usłyszy od premiera, że pora na zmianę, odparła, że tego nie wie. "To jest prawo pana premiera, by oceniać swych ministrów i nie na 100 dni, nie na 200 dni, ale każdego dnia i przy każdej sprawie" - podkreśliła była minister zdrowia. Dopytywana, czy według niej któryś minister zawiódł, odpowiedziała: "Moje zdanie tu jest bez znaczenia, ja nie jestem od oceniania rządu". Kopacz podkreślała, że to już kolejna kadencja rządów premiera Donalda Tuska. "To rząd na drugą, trudną kadencję, ale rząd, który w poprzedniej kadencji też nie bał się trudnych decyzji i niepopularnych niekiedy projektów ustaw" - oceniła. Jej zdaniem obecny rząd to gabinet "na trudny czas". Marszałek Sejmu oceniła, że od stycznia czas dla rządu "nie jest najlepszy". "Czyli kolejne rzeczy, które powodują, że musimy się mierzyć z jedną rzeczą - odpowiedzialnością przeciwko takiemu totalnemu atakowi. I jeśli w ramach tej odpowiedzialności lansujemy czy proponujemy rzeczy bardzo trudne, to wiemy, dlaczego je proponujemy" - stwierdziła. W kontekście planowanej reformy emerytalnej polegającej na wydłużeniu wieku emerytalnego Kopacz powiedziała, że w trudnych czasach trzeba "prezentować odważnie to, co jest konieczne". "I dziś jedyną drogą do tego, by Polacy również odbierali to jako coś, co im ma w przyszłości służyć, jest przede wszystkim dialog i rozmowa z obywatelami. To się dzieje" - powiedziała.