Do konstruktywnego wotum nieufności potrzeba 231 głosów, a więc nie tylko poparcia opozycji i posłów niezrzeszonych, ale też kogoś z koalicji rządzącej. Dlatego Marek Siwiec z SLD jest daleki od emocjonowania się kandydatem PiS-u na premiera. Twierdzi, że to, kto nim będzie, nie ma większego znaczenia, bo to tylko i wyłącznie kandydat wirtualny. W grach komputerowych można wszystko. Zostanie powołany wirtualny człowiek do wirtualnego rządu - podsumowuje. Jacek Protasiewicz z PO twierdzi, że koncepcja konstruktywnego wotum nieufności to dowód na to, że PiS nie ma szans na przejęcie władzy. Dodaje, że gdyby było inaczej, to kandydatem na szefa rządu byłby lider PiS-u Jarosław Kaczyński. On niczego bardziej nie chce w życiu jak ponownie zostać premierem i wziąć rewanż na Donaldzie Tusku - sugeruje. Czytaj więcej na stronie RMF24