Odpowiedź na pytanie kto, jak i kiedy uniemożliwił przeprowadzenie wyborów jest tym istotniejsza, że rządzący często wskazują domniemana winę Państwowej Komisji Wyborczej, Senatu i samorządów. Przebieg prac nad kluczowym dla sprawy przepisem, który pojawił się w rządowym projekcie dokładnie przed miesiącem wyraźnie temu przeczy. Co więcej - można mieć wrażenie, że jego autorzy starali się ukryć przed posłami jego prawdziwe znaczenie. Tarcza 2.0 była projektem, przygotowanym przez rząd. Jej celem było wsparcie przedsiębiorców i gospodarki w przetrwaniu kryzysu, wywołanego przez epidemię koronawirusa. Projekt rządowy nie zawierał przepisów, związanych ze zmianami prawa wyborczego. Tarcza trafiła do Sejmu we wtorek 7 kwietnia. Jeszcze tego samego dnia przeprowadzono jej pierwsze czytanie, po czym projekt został skierowany do prac w sejmowej komisji finansów. Nazajutrz, 8 kwietnia kierujący komisją poseł Henryk Kowalczyk przedstawił posłom sprawozdanie, po czym Sejm przystąpił do tzw. drugiego czytania, w którym zgłoszono do Tarczy kilkadziesiąt poprawek. Cztery z nich, w tym także tę, która wyłącza PKW z istotnej części organizacji wyborów i zabrania jej drukowania kart do głosowania ok. 13.30 przedstawił także Henryk Kowalczyk, występując w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jedno zdanie posła Kowalczyka Wszystko, co jednak powiedział na ich temat posłom na sali to zaledwie jedno zdanie: "Zgłaszam jeszcze cztery drobne poprawki, już bardziej techniczne niż dotyczące istotnych warunków finansowych". Jednak w rzeczywistości jedna z poprawek do Tarczy antykryzysowej wyłączała PKW z organizacji wyborów, inna przyznawała premierowi prawo ogłoszenia dodatkowego dnia wolnego, otwierając rządzącym możliwość przeniesienia wyborów na ostatni z możliwych terminów konstytucyjnych - sobotę 23 maja. Zapowiedziane przez Henryka Kowalczyka poprawki trafiły wraz z innymi do zaopiniowania przez sejmową komisję finansów, której on sam przewodniczy. Przepis uniemożliwiający działanie PKW zawierała poprawka numer 75. Komisja Finansów Publicznych Komisja zebrała się wieczorem i kolejno głosowała poprawki. Nie przeprowadzano nad ich treścią żadnej dyskusji, posłowie skupieni byli głównie na skomplikowanych przepisach gospodarczych. Zapis podejmowania decyzji ws. zablokowania PKW (8 kwietnia ok. 21.13) brzmi tak: Przewodniczący Henryk Kowalczyk: Poprawka 75, zgłoszona przez klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość. Stanowisko rządu? Min. Łukasz Schreiber: Stanowisko pozytywne. Henryk Kowalczyk: Dziękuję. Głosujemy. Potem przewodniczący Kowalczyk podaje wynik głosowania: 30 głosów za, 22 przeciw, 1 wstrzymujący się - poprawka uzyskała więc pozytywną opinię komisji. Żaden z posłów nie zaprotestował, być może żaden nie zdawał sobie sprawy z jej treści. Sejm - III czytanie Kilka godzin później Sejm przystąpił do tzw. trzeciego czytania, czyli rozpatrzenia w oparciu o stanowisko komisji poprawek, zgłoszonych w czytaniu drugim. To nadanie ustawie ostatecznego kształtu, w jakim kierowana jest do Senatu. Tu również posłowie mogli nie zdawać sobie sprawy ze znaczenia poprawki nr 75. Cała procedura, przeprowadzona w jej sprawie w Sejmie brzmiała tak: Marszałek Sejmu Elżbieta Witek: W 75. poprawce wnioskodawcy proponują dodanie artykułu 98a. Komisja wnosi o przyjęcie tej poprawki. Przystępujemy do głosowania... Kto z pań i panów posłów jest za przyjęciem poprawki? Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał? Głosowało 456 posłów, 238 za, 217 przeciw, jeden się wstrzymał. Sejm poprawkę przyjął. I to wszystko. Bez świadomości znaczenia przyjmowanej "drobnej" poprawki u przynajmniej części posłów, w pośpiechu, w ciągu zaledwie kilku godzin PKW została pozbawiona podstawowego narzędzia działania - możliwości opracowania wzoru i wydrukowania kart do głosowania. Ostatecznie przepis wprowadzony jako niedyskutowana nawet poprawka znalazł się więc w ustawie, jako art. 102. I to z jego powodu PKW nie mogła przeprowadzić wyborów. Tomasz Skory Czytaj na stronie RMF24.pl