. Ministrowie obrony i sprawiedliwości konfrontowali na porannym, wtorkowym spotkaniu raporty żandarmerii i prokuratury dotyczące sposobu zatrzymania podejrzanych. O wyjaśnienia w tej sprawie zwrócił się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski. Jego zastrzeżenia wzbudził m.in. informacje o tym, że podczas zatrzymań żołnierzy rzucano na ziemię w obecności rodzin i skuwano kajdankami. Ćwiąkalski zapowiedział we wtorek, że zwróci się do Naczelnego Prokuratora Wojskowego o dodatkowe wyjaśnienia w tej sprawie. - Wydaje się, że co do samego zatrzymania, użytych sił nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń - ocenił minister sprawiedliwości. Przypomniał w tym kontekście, że na zatrzymanie żołnierzy nie wpłynęło żadne zażalenie. - Materiały, które ukazały się w środkach masowego przekazu, gdzie pokazywano doprowadzanych żołnierzy do sądu nie dotyczyły samego momentu zatrzymania. Były to materiały z przeprowadzania ich na posiedzenie sądu, bezpośrednio z parkingu - powiedział szef resortu sprawiedliwości. Jak dodał, żołnierze nie zgłaszali skarg ani zastrzeżeń na taki sposób prowadzenia ich, bo nie byli zainteresowani tym, by pokazano ich twarze. W specjalnym oświadczeniu, żandarmeria przypomina, że zatrzymania dokonano na zlecenie prokuratury, a - jak podkreślono - "z analizy zgromadzonego w aktach sprawy materiału wynikało wysokie prawdopodobieństwo stawiania przez zatrzymywanych czynnego oporu włącznie z możliwością dokonania zamachu na zdrowie i życie swoje, żołnierzy żandarmerii lub innych osób". Dlatego wojskowa prokuratura miała polecić, by żołnierzy zatrzymali żandarmi wyszkoleni i wyposażeni podobnie jak pododdziały antyterrorystyczne policji. "Funkcja żandarmerii wojskowej wobec organów prokuratury wojskowej jest zawsze podrzędna i w sytuacjach podobnych do zaistniałej żandarmeria nie ma prawa i jakichkolwiek podstaw do podważania decyzji prokuratorskich. Nie jest również uprawniona i nie posiada możliwości weryfikacji posiadanych przez prokuraturę materiałów" - napisano w oświadczeniu. Podkreślono w nim, że powołana przez Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej komisja stwierdziła, że "zatrzymania odbyły się zgodnie z prawem i przebiegały z poszanowaniem honoru i godności żołnierzy Wojska Polskiego". Jak wskazano w oświadczeniu, "na prośbę zatrzymanych zastosowano środki uniemożliwiające ich identyfikację, które nie były zakazane przepisami". Siedmiu żołnierzy pierwszej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie zatrzymano w połowie listopada w związku z akcją z 16 sierpnia tego roku, w której zginęli cywile. Sześciu żołnierzom prokuratura postawiła zarzuty zabójstwa ludności cywilnej; grozi im od 12 lat więzienia do kary dożywocia. Siódmy z zatrzymanych usłyszał zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.