List, którego autor (lub autorzy) grożą Kaczyńskiemu śmiercią, jeśli pojawi się w woj. śląskim, został kilka tygodni temu przesłany do będzińskiego biura posła PiS Waldemara Andzela. Był napisany odręcznie i podpisany pseudonimem. Prokuratura w Będzinie prowadzi czynności sprawdzające w tej sprawie, nie może jednak wszcząć śledztwa bez wniosku pokrzywdzonego. Groźby karalne to występek ścigany na wniosek osoby, której dotyczą. Śledczy zwrócili się o pomoc prawną do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota. Ta zaprosiła Kaczyńskiego, by stawił się i oświadczył, czy chce ścigania autorów listu. Polityk miał przyjść do prokuratury w czwartek, odwołał jednak wizytę, usprawiedliwił nieobecność i poprosił o wyznaczenie innego terminu. Ten wyznaczono na 7 grudnia przed południem - powiedziała zastępca prokuratora rejonowego w Będzinie Monika Jankowska. Zajmująca się sprawą będzińska prokuratura wydała postanowienie o zabezpieczeniu listu i koperty. Bez wniosku o ściganie i wszczęcia śledztwa nie może jednak przeprowadzić badań ani dociekać, kto jest autorem pisma. Jeśli wniosek o ściganie nie zostanie złożony, sprawa będzie musiała zostać umorzona. Zgodnie z Kodeksem karnym, autorowi groźby karalnej może grozić kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.