Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kto był przeciw

Słownik dysydentów to niezwykłe przedsięwzięcie, stworzone wspólnymi siłami historyków z krajów byłego obozu sowieckiego.

/East News

Idea zrodziła się przed 12 laty, gdy jesienią 1996 r. w podwarszawskiej Podkowie Leśnej spotkali się przedstawiciele ruchów opozycyjnych i dysydenckich europejskich krajów dawnego bloku radzieckiego. Planowano przygotowanie wydawnictwa w ciągu trzech lat, okazało się jednak, że prace trwały jedenaście. Koordynatorami byli Aleksander Daniel z moskiewskiego Memoriału i Zbigniew Gluza z warszawskiego Ośrodka Karta.

W dwóch tomach, które liczą łącznie 1656 stron, zamieszczono 353 noty biograficzne ułożone według państw. Przy każdym państwie znajduje się, na ogół dość obszerne, wprowadzenie, kalendarium oraz glosariusz, czyli rodzaj słownika zawierający informacje o organizacjach, akcjach i wydarzeniach. To informacyjne opakowanie biogramów było bardzo dobrym pomysłem, lecz wymagało wiele dodatkowej pracy. Tym bardziej że inicjatorzy starali się, nie zawsze skutecznie, aby teksty poświęcone poszczególnym państwom przygotowywali tamtejsi historycy. Problem polegał na tym, że nie zawsze było do kogo się zwrócić.

Od czasu upadku realnego socjalizmu w Europie mija już drugie dziesięciolecie, a są kraje, w których poświęcone tym problemom badania historyczne znajdują się w powijakach. Nie da się ich prowadzić bez pieniędzy, metodami chałupniczymi, siłami jedynie społecznymi. W państwach, w których istniały liczące się środowiska dysydenckie, postulaty dokumentowania niedawnej przeszłości znajdują społeczne poparcie, tam jednak, gdzie terror był tak brutalny i powszechny, że wypalał wszelkie próby już nawet nie działania, lecz choćby myślenia opozycyjnego, dominuje przede wszystkim chęć zapomnienia straszliwej przeszłości.

Lektura tych dwóch tomów uzmysławia, jak zróżnicowana jest nasza wiedza o przeszłości realnego socjalizmu. Stosunkowo dużo wiemy o działalności opozycyjnej w NRD, Czechosłowacji, na Węgrzech i w Rosji. Z republik ZSRR jeszcze na Litwie i Ukrainie, ale już prawie nic, jeśli chodzi o inne republiki. Podobnie w Rumunii, Bułgarii, nie wspominając już o Albanii. Przez lata powiązana z Zachodem Jugosławia wydawała się państwem stosunkowo demokratycznym. Ale to właśnie Jugosławia rozpadając się spłynęła krwią.

Największy problem mieli inicjatorzy "Słownika" z definicją dysydenta. Prof. Jerzy Kochanowski, redaktor obu tomów, zwraca uwagę, że "czymś innym był opór w Bułgarii, gdzie jako czyn opozycyjny zakwalifikowano zgodę na druk tomiku wierszy podejrzanego politycznie poety, czym innym w Polsce - gdzie od 1976 r. opozycja działała praktycznie jawnie, a po 1980 r. próbowała tworzyć struktury równoległe do państwowych. Zrozumiałe więc były zarówno przypadki poważnych wątpliwości, czy zgłoszona osoba rzeczywiście spełnia kryteria "dysydenctwa", jak kolejność skreślania zasłużonych opozycjonistów z listy znacznie przekraczającej limit przyznany danemu krajowi - czy w końcu - w wyjątkowych przypadkach - trudności w znalezieniu jakichkolwiek kandydatur w danym kraju (mimo, że wstępne rozpoznanie mówiło inaczej)".

Zrezygnowano więc z ustalenia jednolitych kryteriów, zdając się na decyzje zespołów z poszczególnych państw. Wyraźnie natomiast określono granice chronologiczne. Można by je określić jako czasy Chruszczowa i Breżniewa. "Aktywność społeczna okresu pierestrojki - stwierdzają autorzy wstępu - wyraźnie różniąca się od działalności podejmowanej w poprzednim okresie, nie stanowi przedmiotu zainteresowań "Słownika".

Do śmierci Stalina dominowała tendencja pełnego podporządkowania Moskwie państw satelickich. To na Kremlu formułowano linię polityczną, to tu zapadały decyzje w sprawach podstawowych. Kolektywne kierownictwo, które po śmierci Stalina objęło władzę, zaabsorbowane walkami wewnętrznymi nie miało odpowiedniego autorytetu, by utrzymać spójność tzw. obozu socjalistycznego. W miarę upływu czasu wyraźnie kształtują się lokalne polityki. Również wobec ujawniających się przejawów społecznego oporu. Terror słabnie. Jest to proces powolny, przebiegający nie bez zakłóceń, ale z perspektywy czasu widoczny. Otworzył on możliwości do działań dysydenckich sprowadzających się, by użyć określenia Andrieja Amalrika, do rzeczy genialnie prostej: w zniewolonym kraju zachowywać się jak ludzie wolni.

W pierwszym tomie najwięcej biogramów dotyczy Polski (58), dalej idzie Czechosłowacja (27) i Węgry (23). W polskim zestawie zabrakło mi kilku nazwisk: Władysława Bieńkowskiego, polskiego odpowiednika Milovana Djilasa, księdza Jankowskiego, braci Kowalczyków, Piotra Wierzbickiego, Pawła Jasienicy, Jana Józefa Szczepańskiego. Cały tom drugi poświęcony jest opozycji w ZSRR.

Słownik dysydentów. Czołowe postacie ruchów opozycyjnych w krajach komunistycznych w latach 1956-1989. Wyd. Karta, 2007, t. I, s. 854, t. II s. 802, cena 55 zł.

Polityka

Zobacz także