Do szpitali przewiezionych zostało 29 osób, które odniosły obrażenia. Wśród zatrzymanych w trakcie manifestacji z okazji Święta Niepodległości są cudzoziemcy - 92 obywateli Niemiec, 1 obywatel Hiszpanii, 1 obywatel Węgier i 1 obywatel Danii. - Osoby te zostały zatrzymane i doprowadzone na komendy policji w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariuszy i uszkodzeniem mienia - wyjaśnił rzecznik KSP. Kilka tysięcy funkcjonariuszy Nad bezpieczeństwem mieszkańców Warszawy i osób manifestujących w Święto Niepodległości czuwało kilka tysięcy funkcjonariuszy z komendy stołecznej wspieranych przez policjantów z kilku komend wojewódzkich. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że podczas zamieszek zdewastowano 14 radiowozów, a 40 funkcjonariuszy odniosło lekkie obrażenia, 22 z nich udzielono pomocy medycznej. - Rolą policji podczas zabezpieczenia manifestacji było przede wszystkim zadbanie o bezpieczeństwo uczestników manifestacji oraz osób postronnych. Zależało nam na tym, by nie dopuścić do bezpośredniej konfrontacji różnych ugrupowań. W sytuacji, kiedy ktoś łamał prawo, nasze działania były zdecydowane - pokreślił Karczyński. Jak dodał, policjanci od kilku dni apelowali, m.in. za pośrednictwem mediów, o rozwagę i rozsądek. - Ze strony manifestujących padały deklaracje słowne, że będzie spokojnie. Niestety czyny temu przeczyły. W stronę policjantów i dziennikarzy poleciały kamienie i petardy - powiedział Karczyński. Źródło Agencja TVN/TVN24 Starcia Do pierwszych incydentów doszło w piątek po godz. 12 na Nowym Świecie, gdy grupa przedstawicieli organizacji lewicowych wdała się w bójkę z grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy. Zatrzymano grupę około 100 osób. Do poważniejszych starć doszło przed godz. 15 w rejonie Placu Konstytucji przy okazji zorganizowanego przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości". Jeszcze przed jego rozpoczęciem grupy zamaskowanych osób atakowały kordon policji, oddzielający ich od odległego o kilkaset metrów wiecu środowisk antyfaszystowskich. Wiec "Kolorowa Niepodległa" zablokował ul. Marszałkowską, uniemożliwiając przemarsz narodowców. Ruszyli oni zatem bocznymi ulicami pod pomnik Romana Dmowskiego na Placu na Rozdrożu. Po godz. 17 marsz tam rozwiązano. Ataki na policjantów, ale także na dziennikarzy - W stronę policjantów grupa osób zgromadzonych na Placu Konstytucji i ul. Mokotowskiej zaczęła rzucać kamieniami, petardami, racami, butelkami i kostką brukową - relacjonował rzecznik stołecznej policji. Jak dodał, na ul. Waryńskiego rzucano petardy pod zaparkowane samochody. Agresja napastników kierowała się także na media: pobito fotoreportera, na Placu Na Rozdrożu spalono dwa samochody grupy TVN; uszkodzono także wozy Polsatu, Polskiego Radia i innych mediów. Źródło Agencja TVN/TVN24 Podczas ubiegłorocznego "Marszu Niepodległości", który przeszedł przez stolicę, mimo kontrmanifestacji środowisk antyfaszystowskich, także doszło do starć pomiędzy uczestnikami obu zgromadzeń. Interweniowała policja, zatrzymano 33 osoby, ranny został jeden funkcjonariusz.