Wiceszef MAK Oleg Jermołow wyjaśnił, że chodzi łącznie o 251 dokumentów, w sumie 10 tys. stron, zajmujących 9 pudeł. Znajdują się wśród nich oryginały materiałów, które znaleziono na miejscu katastrofy, m.in.: różne instrukcje, w tym instrukcja użytkowania w locie, dokumentacja konstrukcyjna, dokumenty nawigacyjne, dokumentacja techniczna urządzeń pokładowych, informatory, tablice, schematy, wykazy. Gdy otwarto jedno z pudeł, w sali, gdzie odbywała się prezentacja, rozszedł się silny zapach paliwa lotniczego. Jak powiedział Jermołow, zapach ten powodował, że specjaliści badający materiały z miejsca katastrofy musieli robić częste przerwy w pracy. Poza dokumentami z samolotu przekazane zostały: AIP Rosji, tj. zbiór informacji aeronawigacyjnych, oraz kopie wyników analizy paliwa, olejów i smarów, liczące 20 stron. Wiceszef MAK podał, że paliwo, oleje i smary w rozbitej maszynie były zgodne z normami. Jermołow powiedział, że wśród przekazanych materiałów nie ma książki eksploatacyjnej prezydenckiego Tu-154M, zawierającej zapis przeglądów i napraw samolotu. Książka ta znajduje się teraz w MAK i w porozumieniu z Edmundem Klichem, akredytowanym przy Komitecie przedstawicielem Polski, pozostanie tam do dalszych badań. AIP (Aeronautical Information Publication), czyli zbiór informacji o lotniskach, drogach lotniczych i obowiązujących procedurach, obejmuje trzy tomy i jest też zapisany na dyskietce. Zawiera stan na 8 kwietnia 2010 roku, nie ma w nim jednak opisu lotniska w Smoleńsku, gdyż są w nim tylko dane na temat lotnisk międzynarodowych. Klich oświadczył, że przekazane w środę dokumenty "oceni komisja, którą kieruje pan minister Miller". "Tam jest duża grupa (ekspertów), która będzie mogła pracować na tych dokumentach" - wyjaśnił. Minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller stoi na czele Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która niezależnie od MAK oraz prokuratur wojskowych obu krajów wyjaśnia przyczyny i okoliczności smoleńskiej tragedii. Przedstawione przez Jermołowa materiały jeszcze w środę zostały przewiezione do ambasady RP w Moskwie, skąd pocztą dyplomatyczną trafią do Polski. Jermołow zapowiedział, że MAK przygotowuje kolejne materiały, o które prosiła Polska. W lipcu przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK wystosował pismo do władz Komitetu, w którym poprosił o udostępnienie różnych materiałów z badania przyczyn i okoliczności smoleńskiej katastrofy, a także zażądał respektowania jego praw i dostępu do dokumentów, zgodnie z regulacjami międzynarodowymi. Pułkownikowi Klichowi chodziło m.in. o akty prawne regulujące organizację lotów na terytorium Rosji, dokumentację lotniska w Smoleńsku, raport z oblotu technicznego tego lotniska po katastrofie i zapis rozmów z wieży kontroli lotów w dniu wypadku. Premier Donald Tusk powiedział 9 sierpnia, po rozmowie z premierem Rosji Władimirem Putinem, że do tej pory komunikacja polsko-rosyjska w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem nie była zła, jednak nie wszystkie dokumenty, których oczekiwał Klich, "w takim tempie spływały, jak nam się wydawało, że powinny". Tusk dodał, że odniósł wrażenie, iż po wizycie szefa MSWiA Jerzego Millera w Moskwie na początku sierpnia i po rozmowie z Putinem "wszystko wróci do normy". Klich, który 17 sierpnia wrócił po urlopie do Moskwy, powiedział nazajutrz PAP, że nie otrzymał żadnych nowych dokumentów w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem i że przygotowuje nowe pismo do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Na swoje pierwsze pismo - jak mówił - dostał odpowiedź, że MAK postępuje zgodnie z procedurami. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy argumentował też, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, bo lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie muszą być uzgadniane z wojskiem. W katastrofie tupolewa pod Smoleńskiem 10 kwietnia zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Polska delegacja leciała do Katynia na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach.