Na początku wakacji ks. Łukasz Kachnowicz poinformował, że przechodzi na "urlop" od obowiązków duchownego. Na profilach w mediach społecznościowych zaczął umieszczać swoje zdjęcia z Marszów Równości. W związku z tym abp Stanisław Budzik podjął kroki prawne wobec księdza: upomnienie kanoniczne, wzywające do pokuty i wyznaczające czas na powrót do diecezji. Zagroził też nałożeniem kary suspensy. "Wyrażam ubolewanie i jest mi przykro z powodu bólu tych wszystkich, którzy zaufali ks. Kachnowiczowi jako kapłanowi, reprezentującemu Kościół oraz nauczanie Jezusa o miłosierdziu, ale też o konieczności wyznania grzechu i pokuty w drodze ku zbawieniu. Teraz patrzą oni na człowieka wybierającego ideologię stającą w kontrze do Kościoła i Ewangelii, nierzadko wulgarną, a nawet profanującą symbole dla wierzących święte" - napisał na Twitterze rzecznik prasowy Archidiecezji Lubelskiej ks. Adam Jaszcz. W odpowiedzi na stanowisko biskupa, Kachnowicz opublikował wpis na Facebooku, w którym przyznaje, że odszedł ze stanu kapłańskiego. Oświadczył także, że jest gejem. "Otóż mój biskup doskonale wie, że odchodząc wyraziłem jasno, że początkowo myślałem o rocznym urlopie, ale ostatecznie zdecydowałem się odejść w ogóle. Napisałem mojemu biskupowi, że jestem gejem i nie widzę miejsca dla siebie w Kościele jako ksiądz. Urlop roczny nie ma sensu, bo za rok nie przejedzie mi bycie gejem" - czytamy we wpisie."Napisałem o tym, że życie w wielkiej tajemnicy i wypieranie prawdy o sobie prowadziło mnie coraz bardziej do narastania wewnętrznego napięcia, z którym coraz bardziej sobie nie radziłem. To rozdarcie dewastowało mnie coraz bardziej i prowadziło do patologizacji mojego życia. Życie w ciągłym wyparciu prowadzi do opłakanych skutków, które mogą krzywdzić także ludzi dookoła. Depresja, sięganie po alkohol, który odbiera rozum. Nie mogłem już tak żyć, bo zacząłem się bać swojego życia" - tłumaczy. Łukasz Kachnowicz przyjął święcenia kapłańskie 29 maja 2010 r. Pracował w Puławach i w Lublinie.