Ksiądz przyznał, że Polacy dość szybko przyswajają wiedzę na ten temat, ale nie umieją uznać swojej odpowiedzialności i przyjąć jej elementu odkupienia. - To była zbrodnia na naszych sąsiadach. Z którymi przed wojną się bawiliśmy, kochaliśmy, piliśmy wódkę. I nagle, w obliczu strachu, który przyniosła ze sobą wojna, stało się coś strasznego. Liczby nie mają znaczenia, one służą samousprawiedliwieniu. A tu nie ma się co usprawiedliwiać, trzeba mówić prawdę - stwierdził Andrzej Luter. Monika Olejnik zapytała o scenę ukrzyżowania, która pojawia się w filmie jako kulminacja narastania antysemickiej nienawiści w biednej wsi, w której w czasie wojny doszło do wymordowania przez Polaków sąsiadów-Żydów i przejęcia ich własności. - To jest po prostu film. Krzyż to jest symbol odkupienia, to jest symbol miłości. Czy ta ofiara teraz zmieni tych ludzi? Mam wątpliwości, bo chociaż zdejmują wszyscy czapki gdy patrzą na niego, przeżegnali się, to czy ta ofiara może być odkupieniem dla tych ludzi, którzy popełnili grzech zatajenia zbrodni? - pytał w odpowiedzi ksiądz Luter. Monika Olejnik zapytała również o ocenę faktu, że Prawo i Sprawiedliwość oceniło film jako "antypolski" i rozciągający nieliczne przypadki zbrodni na Żydach na wszystkich Polaków. - No tak, że to mikrozbrodnia - stwierdził z ironią ks. Luter. - Za to już atakowano Grossa, że w książce ["Złote żniwa" - przyp. red.] podał zawyżone liczby tych ofiar żydowskich. A już arcybiskup Życiński po książce Grossa pisał, że taka zbrodnia na niewinnych ludziach jest zbrodnią ogromną, dla której nie ma dla niej żadnego usprawiedliwienia. Co tu zmienia liczba? Nic nie zmienia - mówił ksiądz. - Grzechem naszej polityki jest to poczucie absurdu, które ja mam przez cały rok, że rozmawiamy o rzeczach, o których nie mogę słuchać. O wrakach, o zamachach, o trotylu, o nitroglicerynie. Natomiast nie rozmawiamy o tym czy Unia Europejska się utrzyma, jakie będzie w niej miejsce Polski - mówił w Radiu ZET ksiądz Andrzej Luter. Bardzo ostro skrytykował część Episkopatu za zaangażowanie w partyjną politykę, które jego zdaniem "odbije się Kościołowi czkawką". Ksiądz Luter ocenił, że w efekcie rozmów "o prowincjonalnych, polskich sprawach patriotyzm staje się taki funeralno-cierpiętniczy". Monika Olejnik zapytała, dlaczego część biskupów angażuje się w działania na rzecz takiego patriotyzmu. - Niewątpliwie istnieje to upolitycznienie, to coś, co kiedyś biskup Pieronek nazwał zaczadzeniem PiS. To jest fatalne dla Kościoła, dlatego że nie można angażować się politycznie w taki partyjny sposób. Jeżeli mówimy partyjnie, dzielimy ludzi. To jest antyewangeliczne. Nie możemy ładować kościoła w partyjność. To nam się odbije czkawką za parę lat - przypomniał ksiądz. Zastrzegł jednak, że Kościół ma prawo wypowiadać się na tematy polityczne. - Zgadzam się z kardynałem Kazimierzem Nyczem, który mówił wczoraj, że Kościół nie może być wykluczony z polityki. Problemem nie jest to, czy mówimy o polityce i angażujemy się w politykę, tylko to upolitycznienie - stwierdził.