Wczoraj podczas obchodów Niedzieli Palmowej tłumaczył z ambony kościoła w miejscowości Łyse swoje stanowisko wobec Traktatu Lizbońskiego. Zdaniem prezydenta postanowienia traktatu "choćby te związane z rzymską wiarą muszą zostać zabezpieczone tak mocno, jak to w prawie świeckim jest możliwe". Stanowisko Lecha Kaczyńskiego jest w tym względzie identyczne z linią forsowaną przez , które domaga się, by postanowienia traktatu zostały dodatkowo zabezpieczone przez odpowiedni tekst ustawy ratyfikacyjnej. Wystąpienie prezydent skrytykował w Radiu Zet ksiądz Sowa. Duchowny powiedział, że zabezpieczanie spraw wiary przepisami prawnymi nie jest dobre, ponieważ od tego jest sumienie człowieka i przywiązanie do wartości, w które wierzy. - Mieliśmy już w historii Kościoła sytuacje gdy władza próbowała zabezpieczyć wiarę, działo się to zawsze ze szkodą dla Kościoła. Tam gdzie dobra ustawa ma zastąpić dobrą nowinę, mamy sytuację, gdy ludzie są zdezorientowani. Od zabezpieczania wiary jest sumienie, a nie zapisy w ustawach. Najlepiej byłoby, gdyby ludzie zabezpieczali wiarę przez to, że żyją po chrześcijańsku, a nie przez to, że są odpowiednie przepisy w ustawach - mówił ksiądz Sowa. - To dziwna sytuacja, gdy politycy stoją na ambonie, albo zajmują w kościele miejsca służące do liturgii - dodał. Jutro Sejm będzie obradował nad ostatecznym kształtem ustawy pozwalającej ratyfikować Traktat z Lizbony.