Longchamps de Berier jest zdania, że gdyby parlament doprowadził w końcu do uchwalenia takiego aktu prawnego, to prezydent nie powinien podpisać ustawy. "Bo jak podpisze, to nie będzie mógł przystąpić do komunii"? - pyta "Rzeczpospolita". - "To co zrobi, to sprawa jego sumienia i okoliczności, odpowiada duchowny. - Nie wiadomo jaka to będzie ustawa, jakie byłyby konsekwencje jej przyjęcia, a jakie odrzucenia - to wszystko trzeba wziąć pod uwagę i nie ma co teraz spekulować". Generalnie odrzucając in vitro, Longchamps de Berier ocenia jednak, że wśród rozpatrywanych przez Sejm projektów ustaw "są pomysły gorsze i lepsze. Jeżeli jak Kidawa-Błońska czy Balicki traktuje zarodek ludzki tak samo jak zbiór tkanek, to jest to zupełnie nie do przyjęcia. Żaden z takich pomysłów nie mógłby być kompromisem w pluralistcznym społeczeństwie". A projekt Gowina mógłby? - pyta gazeta. - "Ja tego pomysłu nie pochwalę, bo mam tu realizację powiedzmy 80 proc. moich postulatów. To znaczyłoby, że de facto zgadzam się na in vitro, byle w małej skali, a tak nie jest" - odpowiada ks. Longchamps. Jednak "realnie oceniamy, że eliminuje on część naszych zastrzeżen, jest więc lepszy niż dwa pozostałe".