Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", księdza w niedzielę zabrała karetka. - Wezwałem lekarzy na pomoc, gdy zobaczyłem, że prałat mdleje, ma niedowład nóg i problemy z mową - mówi "Gazecie" Mariusz Olchowik, współpracownik księdza i prezes Instytutu imienia Henryka Jankowskiego. - To skończyło się zapaścią. W sobotę prałat gościł w Kościerzynie na imprezie myśliwskiej. Także tam omdlał. Ksiądz Jankowski od kilku lat cierpi na cukrzycę. W roku 2005 spędził przez tą chorobę kilka miesięcy w szpitalu. Dokucza mu nie gojąca się rana na stopie. Lekarzom nie udało się jej zaleczyć - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Wczoraj lekarze zdecydowali, że prałat dziś w południe przejdzie operację. - Najważniejsze to teraz zatrzymać zakażenie, bo księdzu grozi utrata nogi - wyjaśnia Mariusz Olchowik.