Spotkanie z ks. Adamem Bonieckim odbyło się 1 grudnia w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Odnosząc się do zakazu wypowiedzi, który nałożyli na niego ponownie przełożeni, powiedział: "W swojej pokorze nie poczuwam się do winy, ani do herezji, ani do siania zamętu". "(Mówili - red.) lepiej byś siedział w klasztorze i pisał te wspomnienia z dzieciństwa, one takie miłe są, takie ładne. Ja uważam, że nie, że jeszcze nie jestem w tym stadium, że mam wspomnienia miłe pisać" - mówił. Zaznaczył, że zakaz wypowiadania się w mediach to dla niego "nic takiego". Ks. Boniecki ocenił, że postawione mu przez przełożonych zarzuty są "niesłuszne", ale dodał, że nie czuje się upokorzony. Ks. Boniecki był pytany też m.in. to, czy nie przeszkadza mu to, że Kościół unika zabierania głosu w ważnych sprawach, które dzieją się w Polsce. - Czasami wolę, żeby już się Kościół, Episkopat nie odzywał - odpowiedział żartobliwie. Dopytywany, dlaczego tak uważa, wyjaśnił: "Bo by nie powiedział tego, co ja chcę, żeby powiedział. To oczywiście jest pycha i przemądrzałość. Kościół jest świetny, jak mówi to, co my myślimy, a jak mówi coś innego, to najczęściej się nie podoba".Ks. Boniecki zaznaczył, że w pewnych momentach jemu brakuje jasnego stanowiska Episkopatu. Ponowny zakaz wypowiadania się w mediach został nałożony na ks. Bonieckiego 18 listopada.