Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry. Naprzeciwko mnie w wygodnym krześle zasiadł Krzysztof Szczerski, minister w Kancelarii Prezydenta. Kłaniam się. Krzysztof Szczerski: - Dzień dobry. Kluczowym słowem nie jest to, że zasiadł, ale że na wygodnym krześle, bo dla prezydenta zabrakło. - Pan prezydent tyle razy słyszał ostatnio, że będzie siedział, że postanowił postać tym razem. Bardzo zabawne. Przygotowaliście sobie tę odpowiedź, sekwencyjnie rozumiem ją przygotowywaliście. - Żartem trochę odpowiadam, bo sytuacja jest bardzo, że tak powiem, żartobliwa. Żartobliwa, ale wie pan, tutaj wszyscy mówią, że to jest jednak kompromitacja polskiej dyplomacji, ktoś powinien za to odpowiedzieć, ktoś powinien podać się do dymisji albo zostać zdymisjonowanym. - Jeśli rozumiemy politykę przez obrazki, a jak ktoś ma problemy z pisaniem i czytaniem, zatrzymuje się na poziomie obrazków, to może skupia się wyłącznie na obrazkach. Ważniejsze jest to, co jest treścią rozmów i co treścią dokumentu jest, a nie obrazka. Ostatnie pytanie w tej sprawie. Będzie dymisja w Pałacu Prezydenckim, ktoś za to odpowie - szef protokołu, ktoś taki - czy nie? - Pan prezydent z treści rozmów jest bardzo zadowolony, więc wszyscy ci, którzy przygotowali treść tych rozmów, myślę, że nie mogą się czuć w tej sprawie zagrożeni. Rozumiem, że pan się uśmiecha, bo to pan przygotowywał. Czyli żadnej dymisji nie będzie? - Nic się nie wydarzyło takiego, co by miało powodować dymisje. Panie ministrze, jest jeszcze jedno takie pytanie, o które mnie koledzy męczą. Prezenty. Zawsze to jest taki moment ekscytacji, kiedy politycy wręczają sobie prezenty. Co tym razem daliśmy prezydentowi Trumpowi i co od niego dostaliśmy? - Prezenty były przygotowane przez protokół, natomiast mogę zdradzić jeden szczegół. Pan prezydent Duda otrzymał od prezydent Trumpa pióro, którym podpisywano tę deklarację, więc to pióro pewnie będzie niedługo na aukcję charytatywną przeznaczone. To nie było pióro, tylko był taki mazak. - Prezydent Trump podpisuje się takiego rodzaju markerem i ten marker znajduje się dzisiaj w Pałacu Prezydenckim i pewnie trafi na aukcję. Po prostu zwinęliście prezydentowi Trumpowi mazak, rozumiem. - To jest prezent. Pytał pan o prezenty, a nie o zwijanie rzeczy. Opowiadam o prezentach, a nie o zwiniętych rzeczach. Panie ministrze, to jeszcze pół żartem, pół serio. Kto wymyślił ten bon mot z Fortem Trump? - Fort Trump jest - jak widać - bardzo dobrym skrótem myślowym, dzięki któremu ta dyskusja, która jest dyskusją poważną o bazie amerykańskiej w Polsce, znalazła swój taki twitterowy skrót, a dzisiaj wiem, że większość ludzi żyje w świecie nie więcej niż 200 znaków, więc zamiast pisać "stałe bazy wojsk amerykańskich w Polsce", mamy "Frot Trump" i wszyscy rozumieją, o co chodzi. A właśnie, czy nie ograniczamy się tylko do komunikacji, bo jest jednak takie przeświadczenie, że my o tej obecności amerykańskiej tutaj mówimy od co najmniej 10 lat. Ta deklaracja, którą podpisał prezydent jest powtórzeniem, być może wzmocnieniem deklaracji, którą podpisywał 10 lat temu minister Radosław Sikorski z Condoleezzą Rice. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Wtedy też chcieliśmy mieć bazę amerykańską na stałe. - Panie redaktorze, powiedział pan dwa słowa, które są zupełnie ze sobą sprzeczne: powtórzenie i wzmocnienie. To są dwie rzeczy zupełnie inne. To są zupełnie inne deklaracje. To nie jest sprzeczne. - To jest sprzeczne. Można coś powtarzać, tylko mocniej. Tak samo, jak mogę powtarzać pytanie, tylko głośniej. - Tylko że w dyplomacji wzmocnienie, a tak naprawdę w tym przypadku zmiana języka, jest kluczem. Dlatego że w tych deklaracjach, jak pan wie, co było przedmiotem dyskusji do ostatnich chwili, znajduje się... Co było przedmiotem dyskusji do ostatniej chwili? - Znajduje się zdanie o tym, że zbadamy warianty zwiększenia roli amerykańskich wojsk w Polsce. A jeżeli mówimy o zbadaniu wariantów, to znaczy, że jesteśmy na zupełnie innym etapie, niż mówienie o tym, że chcielibyśmy, żeby kiedyś te wojska się tutaj znajdowały. A rzeczywiście po szczycie NATO w Warszawie, po pierwsze, już mamy na naszym terytorium wojska amerykańskie, po drugie - kończymy bazę antyrakietową, więc mamy pierwszą bazę amerykańską niedługo w Polsce, ale bez wojska. Teraz chcemy dołożyć trzeci segment, czyli pełnowymiarową bazę amerykańską w Polsce. To jest zupełnie co innego, niż to, co podpisywał 10 lat temu minister Sikorski, nie utrzymał tego przez rok, po roku to wszystko było już do wyrzucenia. Zaraz. Za to akurat trudno winić ministra Sikorskiego. - Nie, jak ktoś jest ministrem, to musi bronić dokumentów, które podpisywał. Nie obronił tego dokumentu, rok nie był w stanie go obronić. Naprawdę nie minister Sikorski wybrał Obamę na prezydenta amerykańskiego. - Ale od tego był wtedy ministrem spraw zagranicznych, żeby utrzymać dokument, który sam podpisał. Abecadło. Dobrze, to porozmawiamy o abecadle. Co z konkretów zyskaliśmy po wizycie prezydenta Dudy w Waszyngtonie? Z zasady powstanie baza amerykańska. Gdzie powstanie, za ile? - Ten pomysł na wizytę był taki, że prezydent prosto ze szczytu Trójmorza udaje się do prezydenta Trumpa na rozmowy, tak naprawdę również w imieniu całego regionu - co się udało. I to Trójmorze zaistniało i ono przyniesie niedługo bardzo konkretne rezultaty w postaci także amerykańskich inwestycji infrastrukturalnych w Polsce. Po drugie, udało się wspólnie przedyskutować kwestie energetyczne już na poziomie szczegółowym. Ale to w Bukareszcie było na tym Trójmorzu. - Szczyt Trójmorza w Bukareszcie, ale później w Białym Domu kontynuacja tego w relacjach Trójmorze-USA za pomocą Polski. Polska jako pomost między regionem i Waszyngtonem. Ale jeśli rozmawiamy o sprawie współpracy energetycznej, to powiem tak: Prezydent Trump bardzo wyraźnie powiedział, że żadnych sankcji dla firm budujących Nord Stream 2 nie będzie. - Decyzje co do sankcji są decyzjami amerykańskimi i wynikają z amerykańskiego interesu, takiego lub innego. Natomiast, co było ważne, polityczny sprzeciw wobec Nord Stream 2 i ocena negatywna tej budowy została wyrażona także dzięki argumentacjom, które przedstawił prezydent Duda. Panie ministrze to są słowa, słowa, słowa. Kiedy będziemy mieli coś na tacy? - Cieszę się, że pan mówi o słowach, słowach, słowach, a nie obrazek, obrazek, obrazek, bo niektórzy zatrzymują się na poziomie obrazka, o czym już mówiliśmy. Słowa są ważne. Politykę tworzy się przez słowa. Są ważne, ale z perspektywy zwykłego zjadacza chleba chciałbym wiedzieć, czy będziemy mieli bazy amerykańskie w Polsce, kiedy je będziemy mieli i ile będziemy musieli za nie zapłacić. Czy naprawdę tak, jak mówił Trump, ponad dwa miliardy? - Widziałem taki skrót twitterowo-medialny pod tytułem "Polska zapłaci Ameryce za wojsko". To nieprawda. To była nasza gotowość do tego, żeby ponieść koszty bazy w Polsce, która będzie tutaj ulokowana. To jest nasza inwestycja, w nasze bezpieczeństwo, na naszym terytorium. My chcemy w ramach tego, co jest standardem NATO, czyli burden-sharing - podziału kosztów bezpieczeństwa - zbudować u nas infrastrukturę... Jest pan pewny, że prezydent Trump też tak to zrozumiał? - Oczywiście, bo takie były słowa. Proszę nie pytać, co prezydent Trump rozumie. My budujemy w Polsce za polskie pieniądze polską bazę. I do tej bazy zapraszamy amerykańskie wojsko. Co ważne, dzisiaj czytałem słowa wiceministra Pentagonu, który mówi już o tym, jak wielka ta baza musi być, żeby amerykańskie wojsko tu się zainstalowało. Ale on mówił, że my Polacy nie jesteśmy do tego gotowi. - Na taką skalę, na jaką myśli Pentagon. To bardzo dobra wiadomość, że mówimy o skali, o której nawet my nie myśleliśmy. O tym możemy bez końca, a czas kończyć. Ostatnie pytanie. Czy nie boi się pan, że za prezydentem Dudą będą ciągnęły się w kampanii wyborczej te słowa o "wyimaginowanej wspólnocie"? Już pan widzi te spoty, które przygotuje Platforma, uderzające w niego. - Pan prezydent Duda buduje prawdziwą wspólnotę w Polsce i to będzie się w kampanii wyborczej przebijało za prezydentem. Buduje wspólnotę w Polsce? - Oczywiście. Pan prezydent Duda jako prezydent Polski robi wszystko, żeby w tej całej trudnej sytuacji ostrego podziału politycznego w Polsce zbudować wspólnotę.