W środę rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś poinformował, że kierowniczka ds. zarządzania zasobami ludzkimi w sieci handlowej IKEA, która zwolniła pracownika po zamieszczeniu przez niego na forum intranetowym cytatów z Biblii, usłyszała zarzut za ograniczanie praw pracowniczych ze względu na wyznanie. Jak przekazał Saduś, sprawa dotyczy wpisów pokrzywdzonego w wewnętrznej sieci, przeznaczonej do komunikacji z pracownikami, które miały miejsce w maju zeszłego roku. Wtedy IKEA ogłosiła jeden z dni "dniem solidarności z osobami wykluczonymi z LGBT". "Mężczyzna wziął tego dnia urlop na żądanie, by nie uczestniczyć w wydarzeniu, które uważał za sprzeczne ze swoim sumieniem i przekonaniami religijnymi" - tłumaczył prokurator. Wskazał, że pokrzywdzony, umieszczając cytaty z Biblii, uzasadnił tym swą odmowę włączenia się w działania promujące LGBT+. "Rezultatem było wręczenie mu wypowiedzenia" - podkreślił. Śmiszek na konferencji prasowej w Sejmie ocenił, że to, co zrobiła prokuratura, jest "jawnym złamaniem przepisów prawa europejskiego". "Od 2004 r. mamy bardzo jasne przepisy w polskim Kodeksie pracy. Mamy wyraźny zakaz dyskryminacji z powodu m.in. orientacji seksualnej. To, co zrobiła pani kadrowa w IKEI, to, co zrobiła sieć IKEA, było niczym więcej niż tylko wypełnianiem przepisów prawa, które zakazują tego typu działań w miejscu pracy" - wskazał poseł Lewicy. Ocenił, że "to, że prokuratura, stając po stronie oprawcy, a nie ofiary, pokazuje, w jakim kierunku dąży nasze państwo i w jakim kierunku jest wykorzystywana polska prokuratura". Skarga do komisarz KE "Z uwagi na to, że siła całego polskiego państwa została zaangażowana w walkę przeciwko tym, którzy stosują poprawnie prawo i przeciwko tym, którzy stosują poprawnie prawo europejskie, dzisiaj składam do komisarz KE odpowiedzialnej za prawa człowieka i równouprawnienie pani Heleny Dalli, skargę na polskie państwo za to, że walczy z tym, co w 2004 roku, 16 lat temu, ten Sejm przyjął - czyli zakaz dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej" - poinformował poseł Śmiszek. Wyraził nadzieję, że ta skarga "otrzeźwi wszystkich tych, którzy zaczynają się czuć jako funkcjonariusze fundamentalistów, a nie czują się funkcjonariuszami, którzy mają bronić praw mniejszości". Nowicka: Sprawa skandaliczna nawet jak na państwo PiS Posłanka Lewicy Wanda Nowicka nawiązała do przesłuchiwania przez policję studentów Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, którzy wnieśli skargę na budzące ich sprzeciw treści zajęć prowadzonych przez wykładowczynię tej uczelni. Komenda Miejska Policji w Katowicach oświadczyła w poniedziałek, że "doniesienia dotyczące kilkugodzinnych przesłuchań w celu zastraszania studentów Uniwersytetu Śląskiego są absurdalne i niezgodne z rzeczywistością". Według posłanki "jest to sprawa skandaliczna nawet jak na państwo PiS". "Mamy tutaj do czynienia z próbą złamania autonomii uczelni, wpływania na program studiów, wywierania nacisków zarówno na kadrę naukową, jak i na studentów, żeby w milczeniu przyjmowali wszystko, co uczelnia im oferuje" - podkreśliła Nowicka. Jak dodała, nie może być tak, iż "państwo PiS angażuje w tę sprawę aparat ścigania, przesłuchuje studentów godzinami, co więcej w obecności przedstawicieli Ordo Iuris, którzy znaleźli się tam tak naprawdę bezprawnie". Wskazała, że postępowanie toczy się z art. 235 Kodeksu karnego, który "nie przewiduje statusu osoby pokrzywdzonej". "Ten artykuł mówi o fałszowaniu dokumentów, a zatem tak naprawdę tym, co jest pokrzywdzone, to jest dokument, a nie osoba" - zaznaczyła. "Pod pretekstem tego artykułu złamane zostało prawo, przedstawiciele niby osoby pokrzywdzonej mają prawo brać udział w przesłuchaniach, zadają o więcej pytań niż policja, a wszystko to zmierza do tego, żeby zastraszyć młodych ludzi, pokazać im, kto tu rządzi i że nie mają prawa krytykować, jeżeli coś im się nie podoba" - oświadczyła Nowicka. Zapowiedziała skierowanie pisma do Prokuratora Generalnego z pytaniem, "jaki interes publiczny stoi za rozpoczęciem tej sprawy, angażowaniem na całe tygodnie policji w Katowicach, by przesłuchiwała tych ludzi, a co więcej, czy nie zdają sobie sprawy z tego, że uczestnictwo ludzi z Ordo Iuris jest tam sprzeczne z prawem". Żukowska: Kuriozalna orzeczenie sądu Rzeczniczka klubu Lewicy Anna Maria Żukowska zauważyła, że Sąd Okręgowy Warszawa-Praga umorzył w środę postępowanie dotyczące zniesławienia przeciwko działaczce pro-life Kai Godek. Pozwali ją aktywiści LGBT+. Chodziło o wypowiedź na temat osób homoseksualnych i pedofilii. Żukowska oceniła, że "orzeczenie sądu jest kuriozalne". "Sąd nie podjął się rozpatrywania tej sprawy, uznając, że osoby te niedostatecznie wykazały interes prawny" - podkreśliła posłanka. "Mam nadzieję, że sąd wyższej instancji pochyli się z większym zrozumieniem nad problemem, ponieważ osoby LGBT+ są codziennie w Polsce obrażane, szczuje się na nich, mówi się o nich same najgorsze rzeczy, spotykają się z wielką masą hejtu i niestety znikąd pomocy, bo polskie sądy nie starają się wyjść na przeciwko tym problemom" - mówiła Żukowska. Przypomniała, że Lewica jest zwolennikiem "zmiany w Kodeksie karnym wprowadzenia przestępstwa z nienawiści, czyli poszerzenia katalogu tych przestępstw, które są popełniane ze względu na płeć, tożsamość narodową, etniczną, religijną, o również tożsamość psychoseksualną i orientację seksualną". "Nie może być tak, że osoby nieheteronormatywne są pozbawione ochrony prawnej w Polsce i można mówić o nich takie rzeczy, jak m.in. powiedziała Kaja Godek i uchodzi to bezkarnie" - uzasadniła posłanka.