Krzysztof Leski miał otrzymać Krzyż Wolności i Solidarności, jednak nie został zaproszony na uroczystość w Pałacu Prezydenckim, ponieważ, jak twierdzi, uznano, że sprzyja obecnej opozycji. O sprawie pisze na swoim blogu. "Uroczystość w Pałacu Prezydenckim, w lutym, była podniosła, PAD deklarował wzruszenie. Ale mnie tam nie było. Nie dostałem zaproszenia. Jak się dowiedziałem, znów nieoficjalnie, zostałem skreślony z powodu domniemanych związków z opozycją. Zapadła długa cisza i sądziłem już, że kancelaria PAD o wszystkim zapomniała. Trzy dni temu wyjąłem ze skrzynki pismo z IPN, iż 'postanowieniem Prezydenta RP z 4 listopada 2016, za zasługi na rzecz niepodległości i suwerenności oraz respektowania praw człowieka' otrzymałem Krzyż Wolności i Solidarności, który prezes IPN przypnie mi 13 czerwca" - czytamy. "Pan prezydent Andrzej Duda dzieli więc na lepszy i gorszy sort nawet tych, których nagradza medalami. Są tacy, którym sam przypnie order w blasku jupiterów, oraz tacy, którym musi starczyć niższy urzędnik z niemal półrocznym poślizgiem. To żałosne, żenujące, podłe. Dokonał Pan, Panie Prezydencie, rzeczy wielkiej: mnie, zdecydowanego przeciwnika takich demonstracji, zmusił Pan do odmowy przyjęcia odznaczenia. Wybierając się bowiem 13 czerwca do IPN potwierdziłbym i usankcjonował Pański podział, moją przynależność do 'gorszego sortu'" - kończy Krzysztof Leski. Przypomnijmy, że w kwietniu orderu od prezydenta Dudy nie przyjął konsul honorowy Meksyku Alberto Stebelski-Orlowski. Krótko po tym został zdymisjonowany.