W poniedziałek wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin zaapelował do samorządów, aby angażowały się w dystrybucję węgla wśród mieszkańców. Chodziło o węgiel importowany przez spółki PGE Paliwa i Węglokoks. Jego zdaniem samorządy mają spółki komunalne, które mogą kupować węgiel bezpośrednio u importera i sprzedawać go z dużo mniejszym narzutem niż inni pośrednicy. O sprawę zapytaliśmy samorządowców. Węgiel a samorządy. Kosiński: To wyłącznie gra polityczna - Pytanie, kiedy przepisy wejdą w życie, bo mamy przecież październik. Propozycja jest skrajnie spóźniona, bo na poziomie samorządów trzeba być przygotowanym od strony technicznej czy organizacyjnej. Trzeba mieć choćby sprzęt i ludzi. Nie wyobrażam sobie, że dziś będę delegował do ładowania oraz sortowania węgla nauczycieli wychowania fizycznego. To oni mają tym się zajmować? A może pracownicy miejskich spółek? Dobrze, czy w takim razie mamy przestać odbierać śmieci od mieszkańców? To nie jest takie proste, jak z perspektywy pana Sasina się wydaje - mówi Interii Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa. Jak dodaje, "to wyłącznie gra polityczna i próba wciągnięcia samorządów do tego kłopotu, by znaleźć kozła ofiarnego, na którego można zrzucić winę". Kosiński zwraca też uwagę, że "ceny, które są proponowane przez PGE samorządom, czyli 2800 zł za tonę ekogroszku, to też stawki, które wcale nie są konkurencyjne". - Okazałoby się, że samorządy kupiłyby węgiel od państwowej spółki, a potem nie miałyby komu go sprzedać - wyjaśnia. - Propozycja jest przede wszystkim spóźniona. Gdyby ktoś usiadł z nami w kwietniu lub maju, to byłby jeszcze czas na zorganizowanie całego przedsięwzięcia. Tylko w kwietniu i maju rządzący mówili, że węgiel na pewno będzie, że będzie komu go rozwieźć, że będzie tani i żeby się o nic nie martwić. Teraz na kolanie przygotowuje się przepisy, które pewnie znów będą poprawiane. A za to wszystko bierze się Jacek Sasin, czyli człowiek, który jest synonimem porażki. Jeśli za takie tematy biorą się nieprzygotowani teoretycy, nie może się udać - dodaje samorządowiec. PGG. Watycha: Zawsze jak jest problem, to "burmistrzu, ratuj!" Z kolei Grzegorz Watycha, burmistrz Nowego Targu uważa, że zaangażowanie samorządu "logistycznie jest do zrobienia" przy pomocy Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. - Kluczowa jest inna sprawa - czy dla samorządów będzie możliwość zakupienia węgla po jakiejś konkurencyjnej, niskiej cenie? Nie chodzi o to, żeby sprzedawać węgiel po 3000 zł za tonę, kiedy na składach cena jest podobna, ale żeby to była rzeczywiście znacząco niższa cena. Przynajmniej na poziomie ceny zakupu w sklepie internetowym PGG - tlumaczy Watycha i dodaje, że wówczas "moglibyśmy pomóc osobom najsłabszym - starszym, bez internetu i podobnym. Z myślą o tych osobach jesteśmy skłonni się w to zaangażować". Wyjaśnia jednak, że najpierw samorząd zwróci się z zapytaniami o cenę i możliwości zakupowe do głównych dystrybutorów. - Zobaczymy, jakie będą opcje i ewentualnie dopiero wtedy będziemy działać na miejscu. Nie chcemy wcześniej robić mieszkańcom płonnych nadziei - podkreśla burmistrz. - Samorządy są takim ogniwem, które zawsze jest najbliżej obywateli. Tak było przecież z programem Czyste Powietrze, który nie mógł wystartować. Dopiero kiedy nas zaangażowano do pośrednictwa, poszło wszystko do przodu. Wsłuchano się w nasze głosy i to pomogło. Zawsze jak jest problem, to "wójcie, burmistrzu, ratuj!" - ocenił samorządowiec. - Jak jest problem to ludzie też do nas kierują pierwsze kroki. Nie dziwi mnie więc, że poproszono nas o pomoc. Przy wypłacie dodatku węglowego też się nikt nie pytał, tylko od razu wrzucono to do samorządów - dodał Watycha.