- Dziś ten, który odczytywał słowa testamentu Jana Pawła II od nas oczekuje pożegnania. Nie będziemy tak dobrzy, jak dobry był w tym Krzysztof Kolberger. Nie tylko pięknie wypowiadał, ale przepięknie był, przepięknie uczestniczył w tych wszystkich niezwykle ważnych wydarzeniach, w których wrażliwość była najważniejsza. Nie jesteśmy w stanie dziś tak pięknie go pożegnać, jak potrafił żegnać innych. Przypominamy sobie czytane przez niego wiersze (...) zawsze czytał je w sposób niezwykły, tak jakby sam je napisał. Czytał bez dodatkowych fizycznych sztuczek, bez epatowania narzędziami, czytał tak, iż wszyscy wiedzieliśmy, że je rozumiał, czuł. Będzie nam brakowało tej estetyki i jego uczestnictwa - mówił minister kultury Bogdan Zdrojewski. Artystę pożegnał także aktor i reżyser Jan Englert. - Kiedy myślę o Krzysztofie (...) jest on dla mnie człowiekiem, który pojawiał się w naszym życiu, dawał trochę siebie i znikał. Pojawiał się, zostawiał ślad czegoś szlachetnego. Dzisiejszy pogrzeb jest dla mnie świadectwem, jak silna jest w nas obecnie potrzeba posiadania bohatera pozytywnego (...), kto byłby szlachetny, czysty, kto mógłby być naszym wzorem. Był człowiekiem niezwykle rzetelnym, planującym życie swoje i bliskich. I zawsze towarzyszył mu uśmiech - powiedział Englert. Uczestnicząca w uroczystościach pogrzebowych Joanna Szczepkowska przyznała, że nie jest w stanie mówić o Krzysztofie Kolbergerze w czasie przeszłym. - Nie ma wątpliwości, że wszyscy tu czujemy jego obecność. Jest takie prawo, że w szkole aktorskiej co cztery lata pojawia się niezwykły rocznik, taki rocznik pojawił się pod koniec lat 60. (...) jego częścią był niezwykły chłopak o błyszczących zawsze oczach, nieprawdopodobnej witalności i o aurze niezwykłego optymizmu. Wiadomo było już wtedy, że reżyserzy zwrócą na niego uwagę (...) pojawił się na scenie jako dawno oczekiwany amant, emanował miłością i szczególną łagodnością, łagodził spory. Krzysiu kochamy Cię - mówiła Szczepkowska. - Krzysztof Kolberger nauczył nas nie jak umierać, ale jak żyć, bo nadał swojemu życiu sens - powiedział wcześniej ks. Adam Boniecki w homilii podczas mszy w warszawskim kościele pw. św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach. - Krzysztof Kolberger mówił kiedyś o sobie "jestem normalnym człowiekiem, też się boję" (...) on jednak promieniował spokojem, bo swojemu czasowi nadał sens - powiedział ks. Boniecki, nawiązując do wieloletniej choroby nowotworowej zmarłego artysty. Ks. Boniecki zauważył, że Kolberger stał się dla tysięcy ludzi "nauczycielem i mistrzem, wielkim dobrem narodowym". - Mało komu towarzyszyła tak powszechna wdzięczność - podkreślił w homilii. - Krzysztof pokazał nam, że idąc w ciemnej dolinie można pięknie żyć /.../ nie myśląc o tym, że żyjemy w cieniu śmierci. On nas nauczył nie jak umierać, ale jak żyć - mówił ks. Boniecki. Przypomniał również, że Kolberger był związany z postacią Jana Pawła II i był tym, który odczytał podczas żałoby narodowej po śmierci papieża jego testament. Przed homilią Piotr Adamczyk odczytał fragment listu do Koryntian. Krzysztof Kolberger zmarł 7 stycznia. Miał 60 lat. Artysta od wielu lat zmagał się z chorobą nowotworową. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Chcesz żyć, to walcz! - wywiad z Krzysztofem Kolbergerem Pogrzeb Krzysztofa Kolbergera Pożegnanie Krzysztofa Kolbergera Życie i twórczość Krzysztofa Kolbergera (galeria zdjęć)