Pozew został złożony w poniedziałek w I Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie. "Mamy bardzo dużo sygnałów o tym, że Facebook w sposób dowolny promuje, bądź nie promuje, rozpowszechnia, bądź nie rozpowszechnia różnego rodzaju posty. Zaszło podejrzenie, że robi to już w taki sposób, jak kiedyś władza totalitarna - przez zapis na konkretne nazwiska. Niezależnie od tego jakiej treści jest post, to ze względu na to, że jest to post z mojego konta poselskiego, jest on niezatwierdzany do rozpowszechniania na podstawie mętnego regulaminu, który nie określa kryteriów, którym musi podlegać post rozpowszechniany przez Facebooka" - mówił w poniedziałek w Toruniu szef RMN. Dodał, że Facebook postępuje w takich sprawach w sposób anonimowy, nikt się pod takimi decyzjami nie podpisuje i "nie ma właściwie trybu odwoławczego". "Jest najwyższa pora, żeby skierować sprawę do sądu. Dzisiaj rano złożyłem pozew w sądzie w Warszawie przeciwko Facebookowi za łamanie konstytucyjnej zasady wolności słowa w Polsce" - powiedział Czabański, który kandyduje do Sejmu z 2. miejsca na liście PiS w okręgu toruńsko-włocławskim. Czabański ocenił, że Facebook powinien stosować się do polskiego prawa, a - jego zdaniem - "stosuje prawo, które pamiętamy z systemu totalitarnego". "(Facebook) pełni w tej chwili rolę głównego cenzora w mediach społecznościowych, nie kieruje się niczym innym, ale swoim widzimisię, czyli tak jak działała kiedyś cenzura w PRL-u. Była wówczas nie tylko cenzura rzeczowa na pewien rodzaj tematów nie do poruszenia, co na Facebooku również występuje, ale również zapis na nazwisko, co oznaczało, że cokolwiek dana osoba napisała bądź powiedziała, to nie mogło się to ukazać" - ocenił Czabański. "Jest automatycznie decyzja negatywna" Wskazywał, że nie miała znaczenia tematyka jego postów, gdyż nie zostały zatwierdzone zarówno wpisy dotyczące praw zwierząt, ale także spraw politycznych. "One są blokowane w równym stopniu. W pozwie podaję przykłady zatrzymanych postów. Czy sprawa dotyczyła stada wolnych krów z Deszczna, czy mediów publicznych czy kampanii wyborczej - posty były blokowane. Decyzja zapadała w ciągu 15 minut od zgłoszenia, więc dla mnie jest oczywiste, że w pewnym algorytmie muszą być nazwiska, które wyświetlają się na czerwono i jest automatycznie decyzja negatywna" - tłumaczył Czabański. Ocenił, że trudno sobie wyobrazić bardziej perfidne postępowanie ze strony medium, które chlubi się stwarzaniem warunków do wolności słowa. Szef RMN podkreślił, że zablokowane posty pochodzą z ostatnich kilku miesięcy. "Wcześniej się to czasem zdarzało, ale sporadycznie. Teraz jest to działalność seryjna. Facebook stał się 'seryjnym zabójcą wolnego słowa'" - ocenił Czabański. Podkreślił jednocześnie, że rozumie reakcję portali, gdy ktoś narusza prawo w swoich wypowiedziach. "Bez naruszenia prawa, każda taka decyzja jest wprowadzeniem rządów koncernu czy korporacji, która działa na dodatek anonimowo. (...) Facebook życzy sobie, żeby sprawy sporne z nim kierować do sądu w Irlandii, ale działa w Polsce, pieniądze zarabia w Polsce, rozumie po polsku, sądząc z tego, że zatwierdza bądź nie zatwierdza posty. Rozumie po polsku, gdy chodzi o zarabianie pieniędzy, a gdy trzeba odpowiedzieć za swoją działalność - to przestaje rozumieć. Otóż nie - złożyliśmy pozew w Warszawie, bo nasza konstytucyjna zasada wolności słowa jest łamana tutaj - w Polsce" - powiedział Czabański. Podkreślił, że zadośćuczynieniem będzie - według niego - zaprzestanie tego rodzaju działalności. "Chodzi o to, żeby przestrzegane były te zasady, które są sformułowane w naszym prawie - niezależnie czy dotyczy to mnie czy kogoś innego. Są mi znane inne przypadki. To dotyczy już wielu osób - zwłaszcza osób o orientacji politycznej i światopoglądowej zbliżonej do mojej. Dlatego proponuję skrzyknięcie się i złożenie pozwu zbiorowego" - dodał Czabański. Szef RMN wyraził opinię, że takie postępowanie Facebooka jest także cenzurowaniem działalności poselskiej, bo - jak przekonywał - jest to uniemożliwianie wykonywania mandatu, który pochodzi z wyborów powszechnych. "Facebook próbuje nie tylko wpłynąć na przebieg debaty, ale również na przebieg życia publicznego w Polsce" - ocenił Czabański.