Bosak złożył wniosek do szefa NIK w poniedziałek, a jego uzasadnienie przedstawił podczas konferencji prasowej przed siedzibą Izby. Wspomniał o podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy - jak mówił - "transformującej dwa mld zł z kieszeni podatnika prosto do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która większość tych pieniędzy najprawdopodobniej przeznaczy właśnie na telewizję publiczną". Jak zauważył, prezydent Duda i premier Mateusz Morawiecki zapowiadali, iż środki te będą dzielone pomiędzy ośrodki regionalne (TVP i Polskiego Radia). Jego zdaniem nie ma jednak w tej sprawie żadnych gwarancji, również ustawowych. Dodał, że Konfederację niepokoi zapisana w nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji możliwość odnawiania tych "transferów" przez 4 lata, co dałoby w sumie około 10 mld zł. Bosak przypomniał przeprowadzoną 10 lat temu restrukturyzację finansową w TVP, której towarzyszyły "duże grupowe zwolnienia". Przekonywał, że sytuacja finansowa TVP została "uzdrowiona". "Mamy ogromne wpływy z reklam i z innego rodzaju dochodów w każdym roku działania telewizji publicznej; ta kwota (1,95 mld zł) wydaje się absolutnie nieproporcjonalna. Wygląda na to, że telewizja publiczna pod przewodnictwem dotychczasowym prezesa (Jacka Kurskiego) namaszczonego przez partię rządzącą, nie jest zdolna kontrolować swoich kosztów" - ocenił. "TVP nie wypełnia misji publicznej" Według polityka TVP nie wypełnia misji publicznej. "Program nie jest wystarczająco obiektywny, ani pluralistyczny, a debaty w poprzednim roku wyborczym były skromniejsze, niż w stacjach komercyjnych, co powinno dawać do myślenia wszystkim ludziom z zarządu telewizji publicznej. Telewizja publiczna powinna tworzyć najbardziej misyjną ofertę, a nie pozwolić na to, żeby media komercyjne prześcignęły w jakości organizowanych debat, czy programów przedwyborczych, telewizję publiczną" - zauważył Bosak. Poinformował, że wnosi do szefa NIK "o zbadanie struktury przychodów i kosztów działalności telewizji publicznej, kosztów produkcji wewnętrznych i zewnętrznych, przepływów środków pieniężnych wewnątrz spółki, także jeżeli chodzi o oddziały regionalne (TVP), którymi w tej chwili rządzący się zasłaniają, także siatki płac w poszczególnych grupach zawodowych zatrudnionych w spółce i zatrudnionych na zewnątrz". Przypomniał, że po wspomnianej restrukturyzacji "wiele osób zostało wypchniętych na współpracę zewnętrzną, co nijak ma się do opowieści rządu, jak to pomaga słabiej zarabiającym". "W większości pracownicy niższego szczebla byli wypychani na zewnętrzne formy zatrudnienia, a ci z menedżmentu, z nadania politycznego, zawsze mogli liczyć na bardzo sute wynagrodzenia i jeszcze lepsze odprawy" - zauważył Bosak. Ocenił, że to "przeczy podstawowym zasadom sprawiedliwości". Różnice w zarobkach Bosak powołał się także na zasłyszane od dziennikarzy lokalnych oddziałów TVP informacje o "gigantycznych rozbieżnościach pomiędzy zarobkami w oddziałach regionalnych, a w centrali". "To też ma się nijak do opowieści, że obecny rząd, równoważy sytuację w różnych miejscach w kraju. A chyba nie ma firmy, w której są większe dysproporcje (w zarobkach), niż telewizja publiczna" - podkreślił. Przypomniał też, że ostatnia kontrola NIK w telewizji publicznej była w 2011 roku i zaproponował, aby takie kontrole były standardem. "Wydaje mi się, że telewizja publiczna jest obecnie spółką tak głęboko wpływającą na życie publiczne, że taka kontrola powinna być czymś standardowym. Przypomnę, że telewizja publiczna, mimo że pełni misję publiczną, to jest podmiotem prawa rynkowego, spółką akcyjną działającą w sposób zupełnie nietransparentny. W związku z czym, w wielu sprawach nie musi ujawniać różnego rodzaju kontraktów, są możliwe w sposób zupełnie nietransparentny różnego rodzaju kontrakty, których opinia publiczna nigdy nie pozna" - zauważył. "Czas to zmienić" - oświadczył Bosak. Rzecznik NIK Zbigniew Matwiej poinformował w poniedziałek, że wniosek Bosaka został przyjęty. "Dopiero, gdy zostanie rozpatrzony, będziemy mogli udzielić informacji, jakie będą dalsze decyzje" - dodał.