Szef Akcji Wyborczej "Solidarność" nie zgadza się z takimi metodami. Uważa, że raport został zrobiony tak, jakby ktoś chciał zaszkodzić Akcji. Krzaklewski ma potrafi wytłumaczyć dlaczego w ankiecie wypadł tak źle. - Osoby, które zostały uznane za najbardziej medialne wcale nie pojawiają się w mediach, z dziennikarzami spotykają się prywatnie i często dostarczają im informacji - twierdzi Krzaklewski. Dla przewodniczącego oznacza to, że i on powinien częściej przesiadywać z dziennikarzami w kawiarniach. Marian Krzaklewski jest też przekonany, że mimo kłopotów w końcu uda się wyłonić szefa Instytutu Pamięci Narodowej. Jego zdaniem problem leży w bardzo wysoko zawieszonej poprzeczce. Pretensje należy mieć do tych, którzy ustalili wymóg 3/5 głosów w sejmowym głosowaniu - przekonuje.