"Krwawa jatka" w II turze
- Tusk nie jest wcale faworytem II tury. Może nas w niej czekać krwawa jatka w białych rękawiczkach - mówi INTERIA.PL dr Andrzej Bukowski z Instytutu Socjologii UJ.
- W II turze wyborów prezydenckich czeka nas walka na wizerunki obu kandydatów - przewiduje dr Andrzej Bukowski. - Rezultat tej walki wciąż trudno przewidzieć.
Według dr. Bukowskiego wynik Donalda Tuska w I turze (według nieoficjalnych danych) to jeden z niższych rezultatów, jakie otrzymywał w ostatnich przedwyborczych sondażach. Z kolei Lech Kaczyński zyskał nieco więcej, niż dawały mu przedwyborcze badania tuż przed 9 października. - Trendy są bardzo istotne, ale trzeba też zauważyć, że w ostatnich badaniach przed głosowaniem - mam na myśli sondaże dla TVP i TVN - przewaga Tuska nad Kaczyńskim była znacznie mniejsza niż 6 procent. Skoro ta przewaga teraz nieco wzrosła, to znaczy, że Donald Tusk przełamał pewien negatywny dla siebie trend - podkreśla Andrzej Bukowski. Dodaje, że być może stało się tak dlatego, iż pod koniec kampanii udało mu się zaskoczyć głównego rywala stanowczą i zaczepną postawą.
- Tusk zaczął w pewnym momencie uzyskiwać wizerunek mięczaka i "post-Kwaśniewskiego" - mówi dr Bukowski. - Postanowił zatem zmienić go i odrzucić takie postrzeganie swej osoby - dodaje. Z kolei z Kaczyńskiego Tusk "robi" ponuraka i smutasa. - Faktycznie, mamy czasem wrażenie, że jego rywal uśmiecha się w sposób wymuszony - twierdzi nasz rozmówca.
Najważniejsze jednak powinno okazać się dla obu, zdaniem naukowca, szukanie rezerw. Nie jest jednak łatwe przewidzenie, do jakich konkretnie obaj politycy mogą sięgnąć. - Nie wiadomo, czy np. elektorat Borowskiego na pewno poprze Tuska - mówi dr Bukowski. - Być może zrobi to tylko jego część, a reszta w ogóle nie pójdzie głosować. Jeszcze trudniej przewidzieć, czy kogoś poprze w II turze elektorat Andrzeja Leppera - dodaje. Gdzie zatem ubiegający się o najwyższy urząd w państwie powinni szukać rezerw? Przede wszystkim wśród osób, które do urn w I turze nie poszły - twierdzi socjolog.
- Być może Lech Kaczyński mógłby ubiegać się o elektorat wiejski, a Donald Tusk powalczyć o elektorat lewicy. Nie wiadomo jednak, czy tak właśnie zrobią - twierdzi Bukowski.
Nasz rozmówca podkreśla, iż choć siłą Tuska jest jego image - m.in. "gładka mowa" i większe doświadczenie w kontaktach zagranicznych, w bezpośrednim starciu to Lech Kaczyński okazywał się dotąd lepiej przygotowanym, bardziej merytorycznie prezentującym swą wizję prezydentury kandydatem. - Kaczyński jest do tej prezydentury lepiej przygotowany, nawet jeśli jego wizja może okazać się nie do końca realna. Donald Tusk natomiast w zasadzie pozostaje przy ogólnikach, gdy przedstawia swą wizję sprawowania najwyższego urzędu - twierdzi dr Bukowski. Dlatego, jego zdaniem, w II turze Kaczyński będzie dążył do bezpośredniej, merytorycznej konfrontacji z rywalem, a Tusk - unikał takiej konfrontacji jak ognia.
Dr Bukowski przewiduje brutalną walkę obu pretendentów zdążających do Pałacu Prezydenckiego, a nawet - "krwawą jatkę w białych rękawiczkach".