Robert Mazurek: Gościem jest Elżbieta Kruk z Rady Mediów Narodowych, poseł PiS. Elżbieta Kruk: Witam pana, witam państwa. Pani poseł, porozmawiajmy o pani prawdomówności. Chwaliła się pani, że lubi Black Sabbath. - No tak, kiedyś o tym rozmawialiśmy i jak przystało na RMF zaczynamy od muzyki? Tak i krótki test - niech pani wymieni skład Black Sabbath. - Teraz sobie nie przypomnę, ale lidera Osbourne'a gdzieżbym zapomniała..? A o Tony'm Iommi już pani nie pamięta? - No, pamiętam jeszcze trochę. Pani poseł, moje związki z "metalem" polegają na tym, że spałem w domu młodego metalowca w Stalowej Woli, ale ja się przynajmniej przygotowałem. A pani nic? - Tego się nie spodziewałam. Ale Ozzy Osbourne - nie każdy by odpowiedział na to pytanie. Panie, kiedy to było, nawet się nie przyznam, kiedy słuchałam metalu, ale słuchałam. A pamięta pani, jak mówiliście, że to skandal, że Juliusz Braun zostaje prezesem telewizji, bo prosto z ministerstwa, bo polityk i co? Jacek Kurski, znany polityk, wiceminister kultury zostaje prezesem telewizji. - Ale ten wiceminister kultury to było od razu wiadomo, że jest tymczasowy. To się nie liczy? - Nie, to się liczy, ale jest myślę coś bardziej istotnego - że znaczną część życia jednak Jacek Kurski był dziennikarzem. Z dużymi zasługami, przypomnę, z dużymi zasługami. Od 1997 roku, przypomnę, Jacek Kurski jest politykiem. Chwalić Boga to już 20 lat. - Ależ ludzie kochani, polityk to już traci wszelkie prawa ludzkie? Nie, ale jak się najpierw mówi, że Juliusz Braun nie powinien wskakiwać z fotelu polityka na prezesa telewizji, to się potem nie robi tego samego. - Juliusz Braun był dziennikarzem? Oczywiście, że tak. Przez wiele lat w latach 80. Juliusz Braun był dziennikarzem mediów katolickich. = I bardzo dobrze. Teraz jest moim kolegą w Radzie Mediów Narodowych. A pani nie odczuwa dyskomfortu? - Że Juliusz Braun jest w Radzie Mediów Narodowych? O to nie pytam. Że zrobiliście dokładnie to samo, co Platforma, którą za to krytykowaliście. - Nie, ja nie wiedzę, żebyśmy zrobili dokładnie to samo. Nie, hello, to porozmawiajmy. Juliusz Braun, polityk, owszem, później w ministerstwie kultury... - Panie redaktorze, ale nie skupiajmy się na jednych, pojedynczych jakichś tam przykładach, mówmy o całości. Jeśli chce pan powiedzieć, że zrobiliśmy dokładnie to, co Platforma przez 8 lat z mediami publicznymi, to się nie zgadzam. I to fundamentalnie się nie zgadzam. To nie będziemy rozmawiać o jednym przypadku, w którym zrobiliście dokładnie to samo, porozmawiamy o całej grupie. Pani byłe miejsce pracy: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - pamięta pani jeszcze taką instytucję? - No, byłam kiedyś przewodniczącą i to dwukrotnie. No właśnie, i tam zawsze, nawet za rządów Platformy, był quasi pluralizm. Bo był ktoś z SLD, był ktoś PSL-u. Teraz jest 5 członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i 5 jest skąd? Z PiS-u! - Na jakiej podstawie, panie redaktorze, pan mówi, że oni są z PiS-u? Dobry żart, tymfa wart. Ale jeśli pani chce iść w zaparte, że to nie PiS ich wybrał...? - Ale przepraszam, ale kto miał ich wybrać? Mamy większość, tak ludzie zdecydowali. Mamy większość i taka jest kolej rzeczy. Mówi pan o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, a mamy jeszcze do czynienia z nowym tworem - Radą Mediów Narodowych, gdzie pierwszy raz w historii, my jako większość zdecydowaliśmy i wybraliśmy przedstawicieli opozycji. I już mamy z tym kłopot trochę. Wiedzieliśmy z resztą, czego chcieliśmy. To nie jest skarga. Zaraz o tym porozmawiamy. Na razie spuentujmy. W przypadku prezesa telewizji zrobiliście dokładnie tak samo, co Platforma, w przypadku Krajowej Rady Radiofonii - nawet ciut więcej, bo wzięliście wszystko. Nie dzieląc się nawet z Kukizem. - Panie redaktorze, można to w ten sposób interpretować. Można wyjmować pewne cegiełki z całości, to po pierwsze. I tak to pan robi. Po drugie, pewne rzeczy są jednak oczywiste. Jeszcze raz powtórzę: są wybory, wyborcy decydują, kto ma większość. I tak jest dzisiaj decyzja. To jest taka większość, że jak już przyszliśmy do władzy, to bierzemy wszystko i co tam... - Ja zasiadam w Radzie Mediów Narodowych z Juliuszem Braunem. Ale chyba nie takie miały być te obietnice. Pamięta pani program PiS-u i słowa o mediach odpartyjnionych, prawdziwie publicznych i niezależnych? - Tak, tak. Pamięta pani to wszystko? Bo ja mam kilka cytatów i mogę panią zamęczyć... - I słuchaczy... I słuchaczy. Ale skoro pani pamięta, to czy naprawdę na straży odpolitycznionych mediów powinno stać troje czynnych posłów PiS-u? - Panie redaktorze, raczej mówmy o tym, co się naprawdę w mediach dzieje. Czy trwa praca, o tym, żeby...Nie, możemy też porozmawiać o pogodzie. - No możemy, bardzo ładnie jest, bardzo zachęcam państwa na spacer poranny, ale.. Ale to nie zmieni sytuacji. - Pomówmy o tym, co się dzieje w mediach, że tam trwa praca nad tym, żeby je zmienić, żeby je przywrócić Polakom, żeby sprawić, żeby one były z powrotem publiczne, bo ten charakter straciły przez ostatnie osiem lat. Niech mi pani spojrzy prosto w oczy... - Patrzę prosto w oczy i tak mówię. Pani jeszcze w to wierzy? - Ja w to wierzę. Oczywiście, ja się mogę zgodzić, że tam są i błędy i potknięcia. Mówimy nawet nie o roczniaku - przepraszam, szczeniak ma to do siebie, że mu się nawet łapy czasem rozjadą. Ja bym nie ośmielił się porównać was do szczeniaków, ale.. - Przepraszam, ale np. nowy zarząd telewizji publicznej funkcjonuje od stycznia tego roku. Pamiętajmy o tym, pamiętajmy, bo czasem niektórzy zapominają, a co pół roku się... Nawet sympatyzujący z wami publicysta Piotr Zaremba, uznał to, co robicie z Radą Mediów Narodowych, za przegięcie i urągające standardom. - Znaczy to, że tam jest opozycja? Nie, to, że czynni politycy zajmują się odpartyjnianiem mediów. - Dobrze, ale to jest znowu z tą szklanką do połowy pełną czy pustą, jest opozycja pierwszy raz, decyzja taka zapadła, wykreowaliśmy tę radę, żeby ten pluralizm ustawowo zagwarantować i są przedstawiciele opozycji, nawet były prezes telewizji, panie redaktorze. Czy pan sobie wyobraża teraz, że dzisiejsze stronnictwa dzisiaj będące w opozycji tworzą taki twór i wybierają do niego Jacka Kurskiego? Ja mam nieograniczoną wyobraźnię, nawet taką, że potrafiliście zrobić ten myk, że obiecywaliście odpartyjnienie i posadziliście na fotelu prezesa Kurskiego. - No prezes Kurski był przed długi czas dziennikarzem. No tak, oczywiście a wcześniej pewnie jeszcze chiromantą. - Jeszcze raz powtórzę - z zasługami pewnych rzeczy o polityce szeroka publiczność by się nie dowiedziała, gdyby nie praca Jacka Kurskiego, mówię tutaj o tej zarówno filmowej jak i publicystycznej, "Lewy czerwcowy", "Nocna zmiana". Za jedną rzecz powinniśmy być pani wdzięczni, utrąciła pani kandydaturę Małgorzaty Raczyńskiej na prezesa telewizji. - Oj panie redaktorze, gdzie to takie jakieś pomysły, jak to utrąciłam? Tam jest pięć osób. Tylko dwie z PiS-u głosowały "za", a pani się wyłamała. - Ja się wstrzymałam, to po pierwsze, a po drugie było 23 kandydatów, a etap ten, o którym mówimy to było 18, a pan nagle pyta o jedną osobę wybraną z nich? Tak dlatego, że to była bardzo zaufana i bliska osoba PiS-owi pani Małgorzata Raczyńska, szefowa TV PiS. - No widzi pan, jak się panu w teorie i schematy rozjeżdżają o tym, jak to wszystko jest ustawione i jak my to stawiamy na swoich ludzi, widzi pan, ze schematami tak jest. A to niech pani odpowie na pytanie, dlaczego się pani nie podobała pani Małgorzata Raczyńska? - Ja się nie zgadzam na tak postawione pytanie. Jakby się pani podobała, to by pani głosowała "za". - Na tym etapie tym bardziej nie trafiona jest pana uwaga, tak to powiem. Myśmy na razie oceniali dokumenty, dopiero 4 osoby wyłowione z 23. Charakter pisma się pani nie podobał, czy jak, że dokumenty..? - Nie no, przecież wiadomo, że tam były jakieś prace, ocenialiśmy w kontekście kompetencji. To jest na tej zasadzie, że musi wygrać jedna osoba, czyli piramidowo ustawiamy te osoby, wyłoniliśmy 4 osoby z 23. Tak, jest czworo kandydatów, z których de facto szanse ma.. - Ten przypadek, który pan zahacza, jednocześnie były bardzo poważny brak formalny, a te także były, decydowały o odrzuceniu. W przypadku Jacka Kurskiego też jest brak formalny, bo 'Kura' oczywiście przez 9 miesięcy wiedział o tym, że będzie konkurs i w końcu spóźnił się 20 minut ze złożeniem papieru. - Ale ja nic nie wiem. Rada Mediów Narodowych nic nie wie, żeby on się spóźnił. Bo wy jesteście jak te małpki buddyjskie, które sobie zamykają uszy, usta i oczy. - Panie redaktorze, trafiły do nas z mediów pytania rzeczywiście przedwczoraj, czyli nie na drugi dzień kiedy minął termin, tylko wtedy, kiedy mieliśmy posiedzenie i otwieraliśmy koperty, dostaliśmy takie pytania z mediów i wtedy żeśmy się o tym dowiedzieli. To Sejm, biuro podawcze Sejmu, przyjmuje, przyjmowało wnioski. Pani poseł w tej chwili wygląda na to, że rozgrywka jest między Krzysztofem Skowrońskim, który ma poparcie trzech osób, czyli Joanny Lichockiej, Krzysztofa Czabańskiego i Juliusza Brauna oraz Jackiem Kurskim, którego popiera pani. - Ale skąd pan to wie? Jeszcze nie było rozmów kwalifikacyjnych. Gdybym nie wiedział, to bym nie mówił. - Ale to dzięki za taką informację, że się dowiedziałam o tym. Pani nie wiedziała, na kogo pani głosuje, na kogo będzie pani głosowała ostatecznie? - Nie no, ja jeszcze mówię nie jest to tak, że konkurs jest ustawiony. Sam pan wymienił osoby, które mają rzeczywiście plusy, minusy itd. będą rozmowy kwalifikacyjne. Rozumiem, że o wszystkim dzisiaj w Jachrance powie wam prezes Kaczyński? - No ja rozumiem, że pan, panie redaktorze, zmierza do tego, żeby powiedzieć, że konkurs jest ustawiony, ale panie redaktorze - to nie tak prosto. Nie jest... - Spodziewałam się czegoś bardziej wyrafinowanego po panu, panie redaktorze Jakbym wiedział, to bym wystartował. Dziękuje serdecznie za rozmowę.