Jan S., znany również jako "król dopalaczy", usłyszał pierwsze zarzuty na początku stycznia 2020 roku. Prokuratura Krajowa przekazała wówczas, że mężczyzna podżegał do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Proces w tej sprawie toczy się w odrębnym postępowaniu. Wyrok w sprawie odczytywała sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz. Warszawa: "Król dopalaczy" skazany. Jan S. usłyszał wyrok Proces "króla dopalaczy" rozpoczął się w marcu 2021 roku. W trakcie całego postępowania Jan S. odpowiadał również za popełnianie przestępstw dotyczących kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, która obracała szczególnie niebezpiecznymi dla zdrowia środkami psychoaktywnymi. Zdaniem śledczych podczas swojej aktywności doprowadził do bezpośredniego ryzyka dla życia ponad 16 tys. osób, wytworzenia 350 kilogramów nielegalnych substancji, pranie brudnych pieniędzy, nakłanianie do pośrednictwa w obrocie dopalaczami oraz zmuszanie lub pomocnictwo do posługiwania się fałszywymi dokumentami. W części przestępstw mężczyźnie pomagali ojciec Jacek S. i partnerka Paulina C. - oni również usłyszeli zarzuty. "Nie jestem przestępcą. Nie jestem żadnym 'królem dopalaczy'" Jak czytamy w akcie oskarżenia, Jan S. przyczynił się pośrednio do śmierci pięciu osób: 16-letniego Filipa z Warszawy, 15-letniego Damiana z Biłgoraju, 23-letniego Artura z Radomia i dwóch młodych Polaków - Mateusza i Krystiana, których ciała 12 lutego 2018 roku ujawniono w Rugby w Wielkiej Brytanii. "Król dopalaczy" był poszukiwany dwoma listami gończymi, w tym Europejskim Nakazem Aresztowania. Ukrywał się przede wszystkim w Holandii. Podczas mowy końcowej Jan S. stwierdził: - Nie jestem przestępcą. Nie jestem żadnym "królem dopalaczy" mimo tego, ze niektórzy chcą, bym nim był. Pełnomocnicy oskarżonego wnieśli o jego uniewinnienie - podkreślali, że mężczyźnie nie udowodniono struktur grupy przestępczej. Prokuratura wniosła z kolei o wymierzenie mu kary łącznej 13 lat więzienia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!