Krawczyk stracił stanowisko - po ujawnianiu informacji, że w stanie wojennym podpisał deklarację o współpracy z wojskowymi spec-służbami. Tygodnik "Wprost" twierdzi, że kilka dni temu w ABW znaleziono podpisane przez Krawczyka w 1982 roku zobowiązanie do współpracy z Wojskową Służbą Wewnętrzną. W dokumentach nie natrafiono jednak na ślady jego agenturalnej działalności. W rozmowie z reporterką RMF FM Andrzej Krawczyk przyznaje, że zgodził się podpisać zobowiązanie do współpracy z WSW, aby wydostać się z więzienia. Uważam, że jestem niewinny. To było w obliczu szantażu - tłumaczy. Kiedy Krawczyk zostawał ministrem, nie poinformował o współpracy prezydenta, bo - jak przekonywał - fakt podpisania niczego nie oznacza. Mało tego - przyznanie się do tego, byłoby równoznaczne, że zrobił coś hańbiącego. Prezydent o współpracy Krawczyka z WSW dowiedział się kilka dni temu. Sam Krawczyk czeka teraz na proces lustracyjny, który - jak ma nadzieję - pozwoli mu oczyścić się z zarzutów. Jak to się stało, że informacje o ministrze Krawczyku docierają do prezydenta dopiero teraz, skoro Rzecznik Interesu Publicznego odstąpił od lustracji, a sam Krawczyk kilka razy był prześwietlany przez ABW, by otrzymać certyfikat bezpieczeństwa? ABW nabrała wody w usta. - Niczego nie komentujemy - powiedziała reporterowi RMF major Magdalena Stańczyk. ABW jednak kilka dni temu przekazała prezydentowi teczkę Krawczyka i informację, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że był tajnym współpracownikiem WSW. Sam Krawczyk w ABW dzisiaj usłyszał: ABW na podstawie moich dokumentów stwierdziło, że nie formułuje wobec mnie żadnych zarzutów. W podobnym stylu przebiegała lustracja wiceszefa ABW Mieczysława Tarnowskiego, za którą były szef WSI ma postawione zarzuty prokuratorskie (Marek Dukaczewski przed laty zablokował nominację generalską Tarnowskiego informując prezydenta, że był on współpracownikiem peerelowskich służb). Generał Dukaczewski, który informował prezydenta Kwaśniewskiego o podejrzeniach wobec pułkownika Tarnowskiego, bronił się, że tego wymagało bezpieczeństwo państwa. Kilka dni temu prokuratura postawiła mu zarzuty za dziką lustrację. To samo teraz wobec Krawczyka robi ABW nie mająca uprawnień lustracyjnych. Tym bardziej, że - jak się dowiedział reporter RMF - Krawczyk tuż po wygranej Lecha Kaczyńskiego, poinformował oficera ABW, że podpisał w stanie wojennym zobowiązanie do współpracy z WSW. Powstała wtedy notatka, ale mimo to ABW przyznała Krawczykowi już po raz trzeci certyfikat bezpieczeństwa.